No nie za dobry niestety, choć dzisiejszy dzień mnie bardzo zaskoczył pozytywnie. Geodeta był wytyczyć i utarło sąsiadom nosa porządnie i to tym bardzo pretensjonalnym i roszczeniowym. Gdybym była złośliwa musieliby się o 60 cm przesuwać z całym ogrodzeniem, a wieczne pretensje były, że niby Oni mają u mnie jeszcze 20 cm. Dogadałam się nie musza wycinać drzew i przestawiać siatki w zamian ja przejmuję fundamenty i słupki z tego ogrodzenia i zrobię sobie na tych podstawach swoje Nic by mi te 60 cm nie dało nawet gdyby sprawa była w sądzie bo słup elektryczny i tak mi wjazd zawęża mocno, a jego nie przestawię. Za to zyskałam fundamenty i słupki gotowe i odzyskałam rzeczone 20 cm co mi bardzo ułatwia wsiadanie i wysiadanie z pojazdów. Gdybym to ja się musiała o te 20 cm cofnąć miałabym trochę z tym problem z tego względu właśnie. Spotulnieli nagle ugodowi jak nigdyAle zażądałam w obecności Geodetów jako świadków, ze mam to oświadczenie otrzymać od Nich na piśmie. Na gębę niczego nie będziemy załatwiać.
Danusiu my za słońcem po tym sezonie tęsknimy bo mamy wieczne bajoro i nie może wyschnąć, co podeschło to dolewało, a materia naniesiona jest totalnie nieprzepuszczalna niestety. Ale o totalnej suszy nie marzę bo wtedy czas potrzebny na naprawy zabrałoby z kolei podlewanie. Marze o takim normalnym sezonie jak w latach gdy startowaliśmy z zakładaniem ogrodu, pogoda była idealna wtedy
Ten ubiegły deszczowy sezon totalnie wykorzystałam na sianie i sadzenie w łące. W tym jestem niezmiernie ciekawa efektów jakie mi się uda uzyskać, bo większość roślin zdołała się przyjąć bez problemu, teraz pytanie czy wiosną wyjdą z ziemi i przebija się przez trawy. O ile znowu gradobicie tego efektu nie skasuje jak w tym roku.
Trzeba być psychicznie gotowym na wszystko...
Problem z tamą spać mi teraz nie daje.