Sylwia, trzymam kciuki za tamę, ale jeszcze bardziej za zdrowie i formę - wiem jednak, że potrafisz się "czepiać" pozytywów i czerpać z nich radość, może i tym razem tak będzie. Och, satysfakcja po spotkaniu z geodetą jest ogromna. Niestety, takie chwile "podwiniętego ogona" trwają krótko, słusznie domagasz się pisemnego ustalenia - de facto użyczenia im części Twojej działki w użytkowanie. To powinno być objęte umową moim zdaniem. Życie pokazuje, że pamięć ludzka krótka.

Mieszkańcy Waszej woliery ślicznie wyglądają i młode też już macie, to znaczy że dobrze opiekujecie się całym dobytkiem. Ogród w zimowej szacie pięknie wygląda, na jednym zdjęciu to chyba były przekwitłe kwiatostany Marcinków - wyglądały zjawiskowo.