Człowiek jest nieświadomy, że są takie instytucje w pobliżu, aż sam nie musi pomocy szukać
W ciągu ostatnich lat sporo się w tej materii zmieniło. Bo mój tato swego czasu wzywał służby do bociana ze złamanym skrzydłem i przez trzy dni nikt nie przyjechał.
Kilka razy kiedyś oglądałam jak ktoś łapał sowę, czy wyswobadzał sarnę. Jakieś tam obycie ze zwierzętami hodowlanymi też mam, więc wiedziałam jak do tematu podejść
Też miałam wątpliwości Na szczęście już nie muszę się obawiać i na przyszłość wiem jak działać
Podsumowując w mieście dzwonić po Straż Miejską, a poza miastem na Policję.
Dowiedziałam się dzisiaj, że skrzydło zostało poskładane, zdrutowane wielokrotnie, zabezpieczone gipsem i dostaje antybiotyk. Jeśli w ciągu trzech tygodni zacznie się zrastać to dostanie szansę jeśli nie to zostanie uśpiony. Zaproponowałam ewentualną amputację i że zrobimy mu wolierę i wróci na stałe pod naszą opiekę, ale niestety że względu na gatunek chroniony nie wchodzi to w grę