Piękny ten zestaw host i liliowców. U mnie w parku też taki jest i zawsze zachwyca
Chyba nad rowem teraz Ci się podoba, tylko te przechodzące burze będą stresować.

O kurczę, jak tu pięknie ❤️❤️❤️

Sylwuś bardzo fajne plany na kuchnię -ten pierwszy pin świetny

a w ogrodzie magia nad rowem super ,wjazdowa ,to wiadomo -zjawiskowa ....cała reszta też oczywiście zasługuje na zachwyt

Buziaki

Nie zapisuję kiedy. Jak zauważam pierwszą ich bytność po zimie, one są wtedy malutkie mają tak po ok pół do 1 cm. Wtedy sypię.
Przez pierwsze dwa lata musiałam sypać praktycznie po każdym deszczu takie ilości ich były, ale dzięki temu mocno ograniczyłam ich populację na terenie ogrodu i nie zdążyły nanosić nowych jajek. Od tamtej pory uprawiamy też warzywnik przed zimą by te jaja naniesione w głębi wydostać na powierzchnię, to ptaki wyzbierają, a resztę roboty zrobi mróz. W tym sezonie sypałam już tylko po jednym razie w każdej części ogrodu. Najpóźniej sypałam las i łąkę bo tam niestety też się już dobrały do roślin. W tym sezonie najwięcej mam tych drobno skorupkowych z kolorową muszlą.
A winniczki zbieram nadal i odsyłam powietrzem skąd przyszły czyli w ugór. Jakoś do nich mam sentyment bo jako dziecko hodowałam jednego Maćka w słoiku i jadł mi z ręki sałatę
Pamiętam, że w czasach mojego dzieciństwa czyli głębokiej komuny wśród moich kolegów i koleżanek była moda na hodowanie ślimaka, niektórzy trzymali na balkonie. Dziś sobie uzmysławiam, ze było to jedno z niewielu stworzeń na jakie większość dzieciaków mogła sobie pozwolić, bo karmienie nie wymagało zbyt wielkiego zachodu i kosztów Wystarczyło pod blokiem urwać mlecza lub innego zielska Chomika czy rybki miało niewielu, a pies to był może jeden na całym osiedlu i to zwykły kundelek, rasowe pierwsze jakie pamiętam, że się pojawiły to były owczarki niemieckie i szkockie coli czasem jakiś bokser lub pudelek. Ale te to już były z wyższych sfer

Ula jak nie zniszczy to za moment liliowce, a potem hosty kwitły będą, zawsze czekam efektu, ale nieraz doczekać nie dane. Teraz pogoda niebezpieczna mocno.
Jak czytam i oglądam co się w tym roku na południu i zachodzie Europy dzieje to mi skóra cierpnie na sama myśl co Ci ludzie tam przechodzą. Bardzo im współczuję.
Ale zmiany pogody dotykają już też Afrykę. Dziś dostaliśmy list od rodziny naszej adopcyjnej córci i masakra, pora deszczowa wcześniej przyszła mocno dolało w tym czasie, a potem zaraz przypiekło słońcem i ugotowało sporo plonów. Ludzie w Rwandzie stanęli przed groźbą głodu w tym roku, a wystarczy dodać, że na co dzień pokarmu raczej brakuje to w tej sytuacji mają poważny kryzys żywnościowy.

Perenial i ta biała olbrzymka przecudne
Wszystkie róże masz śliczne, na rabatach gęsto aż się wylewa
Piszesz o mule przy domku, zalało Was w tym roku??

Piękne wspomnienie ☺
Jak pomyślę że 3 lata temu miałam na działce pierwszego winniczka i się nim cieszyłam, nazwałam Karol ...a teraz ich mam tabuny... Na wiosnę zjadały mi pąki wychodzących z ziemi krokusów. Strasznie szybko się mnożą. Golasy dopiero od ubiegłego roku i od razu zaczęłam sypać ale chyba muszę więcej.
Te drobne w kolorowych skorupkach, gajowe, nie są groźne. Zawsze były, w dzieciństwie się nimi bawiłam. Ptaki ograniczają ich liczebność. Ale tych gołych przybyszów to się brzydzę i boję. Tej jesieni chyba też zrezygnuję z no dig i przekopię swój warzywnik

Tam w Rwandzie jest naprawdę ciężko, jeszcze lokalne wojny dochodzą. Są strasznie doświadczani, dlatego pomagamy misjom żeby im choć trochę ulżyć. Czytam info z tamtych stron.


A taka kuchnia wpadła na pintereście, jasna kolorystycznie, do pooglądania na luzie

https://pin.it/1jZrKvv