Wysypuję i żyją, jest ich bardzo dużo, dżdżownice mam na myśli. Ja sypię rabaty i trawnik wiosną, a potem to już raczej po obwodzie ogrodzenia żeby mi właśnie nie naszło od sąsiadów, zwłaszcza z ugoru.
A ja mam wrażenie, że jednorazowe posypanie wiosną to za mało. Kiedy dokładnie wysypujesz? U siebie w tym roku przez całą wiosnę wynosiłam z ogrodu winniczki. Teraz dopiero po deszczu zobaczyłam golasy, przez suszę chyba musiały siedzieć przyczajone. Jednak najbardziej i tak boję się kleszczy
Tak, to jest bardzo wysoka hosta po kilku latach. U mnie się sieje. Ale jest piękna - mocny akcent szarości w ogrodzie. Cudowna jest u Was ta przestrzeń nad rowem, pomimo tylu powodzi ☺
Piękny ten zestaw host i liliowców. U mnie w parku też taki jest i zawsze zachwyca
Chyba nad rowem teraz Ci się podoba, tylko te przechodzące burze będą stresować.
Nie zapisuję kiedy. Jak zauważam pierwszą ich bytność po zimie, one są wtedy malutkie mają tak po ok pół do 1 cm. Wtedy sypię.
Przez pierwsze dwa lata musiałam sypać praktycznie po każdym deszczu takie ilości ich były, ale dzięki temu mocno ograniczyłam ich populację na terenie ogrodu i nie zdążyły nanosić nowych jajek. Od tamtej pory uprawiamy też warzywnik przed zimą by te jaja naniesione w głębi wydostać na powierzchnię, to ptaki wyzbierają, a resztę roboty zrobi mróz. W tym sezonie sypałam już tylko po jednym razie w każdej części ogrodu. Najpóźniej sypałam las i łąkę bo tam niestety też się już dobrały do roślin. W tym sezonie najwięcej mam tych drobno skorupkowych z kolorową muszlą.
A winniczki zbieram nadal i odsyłam powietrzem skąd przyszły czyli w ugór. Jakoś do nich mam sentyment bo jako dziecko hodowałam jednego Maćka w słoiku i jadł mi z ręki sałatę
Pamiętam, że w czasach mojego dzieciństwa czyli głębokiej komuny wśród moich kolegów i koleżanek była moda na hodowanie ślimaka, niektórzy trzymali na balkonie. Dziś sobie uzmysławiam, ze było to jedno z niewielu stworzeń na jakie większość dzieciaków mogła sobie pozwolić, bo karmienie nie wymagało zbyt wielkiego zachodu i kosztów Wystarczyło pod blokiem urwać mlecza lub innego zielska Chomika czy rybki miało niewielu, a pies to był może jeden na całym osiedlu i to zwykły kundelek, rasowe pierwsze jakie pamiętam, że się pojawiły to były owczarki niemieckie i szkockie coli czasem jakiś bokser lub pudelek. Ale te to już były z wyższych sfer
Nie wiem czy docelowo nie będę musiała ich przenieść na górę do lasku bo mi tu zjedzą całą rabatę. Dostałam od kogoś z 5 lat temu maluszki, posadziłam i początkowo małe sobie rosły, od dwóch lat z roku na rok większe, piękniejsze, ale nie wzięłam tego ich rozmiaru sadząc pod uwagę bo myślałam, że małe będą
Nad rowem dobre nasadzenia, bo nawet jak powódź zniszczy to jak feniks z popiołów w kolejnym sezonie są ponownie