Łąka się wam udała, kwitnie w niej coś przez cały sezon. Pamiętam ze zaczyna się od cebulowych. Kosicie ją "jak leci", tzn. nisko nad ziemią czy oszczędzacie jakieś byliny?
Przez pierwsze lata usuwaliśmy żeby wyjałowić choć trochę ten kawałek naszej ziemi, bo dla łąki nie dobrze jak jest za dobra gleba. Ale od dwóch sezonów już zostawiamy żeby te nasadzone rośliny miały z czego czerpać.
U nas też był taki wielki księżyc. I tak nie wiem jak wy z tym wszystkim się wyrabiacie, czy dzień krótki czy nie.
Astry dodają koloru jeszcze zanim liście zaczną się mienić.