No nie mieszkamy dochodzimy około 1,5km w jedną stronę, większość roślin na własnych plecach zaniesione
Za to jak juz zamieszkamy to nie będzie łyse pole tylko ogród pełen życia już
My myślimy nad zbiornikiem mauzer taki prostokątny z kranem na dole, na paletach albo pustakach podniesiony wyżej to może pod ciśnieniem własnym woda by z węża leciała....Przynajmniej w pobliżu zbiornika. Aga wczoraj widziała jak laliśmy wode do oczka ze studni pompą, jakie marne ciśnienie jest przez te odległości, a oczko jest w miarę na początku dużego ogrodu czyli stosunkowo blisko.
No tym bardziej jesteście wszyscy godni podziwu, 1,5 km codziennie, ale macie zaparcie
Najlepiej gdyby wybudować na samej górze coś z dachem i z niego zbierać deszczówkę, wtedy ciśnienie niepotrzebne, woda sama by leciała w dół
Ciągle z podziwu wyjść nie mogę...tyle prac wykonanych,zdjęcia porobione,relacja zdana,jeszcze po wątkach pobiegane ze słówkiem( na które ja już czasami siły nie mam ok. północy...)Ale wiem, że im jest bardziej widać efekty tej pracy to człowiek z większa energią pracuje! A mnie to jeszcze cudze efekty do pracy mobilizują!
Sylwio, podlewanie to rzeczywiście problem, ale dla pokrzepienia napiszę, że też nie mamy podlewania automatycznego ani studni. Podlewam konewką/wężem tylko wtedy, gdy muszę, rośliny same dają radę, ważny jet też ich dobór do siedliska, ale to przecież wiesz.... Buziaki