Dominika11 napisał(a)

to trzymamy kciuki ...

Trzymaj z całych sił.

Lepsze wieści...

Koty niby trzymają się okolic podwórka, ale potrafią penetrować teren o zasięgu 10 km. Z tego co piszą, to do zatrucia tym pestycydem dochodzi przez wdychanie i skórę, a nie drogą pokarmową. Może kotka wlazła gdzieś do foliaka krótko po oprysku? Może wiatr przeniósł drobinki oprysku?
Zresztą teraz to i tak już bez znaczenia. Wiejskie zwierzaki mają trudne życie, choć wydawałoby się, że z powodu bliskości natury jest im lepiej.

Sylwio jestem całym sercem z Wami i wierze, że będzie dobrze.

Ostatnio, rzadko zaglądam na forum, ale do Ciebie zawsze warto. Czytam o kotkach
O ulewach.
U nas straszna susza, moje zbiorniki na deszczówkę dawno puste, dziś podlewam bo wszystko już schnie.
Takich trucizn wykładanych zawsze się boję, to mogła być trucizna na kuny. Taka niebieska plastelina.
Szkoda kotków Trzymam kciuki za małego

Oj, przykre i smutne rzeczy czytam..
Ale świat i niektórzy ludzie są bezwzględni i bez serca.
Jestem z Tobą i wierzę,że będzie dobrze

Zjadł pół saszetki kociej karmy
Dałam kolejny zastrzyk i czekamy, ale to dobry znak Może zjadłby więcej, ale bałam się Mu dać tyle na raz po trzydniowej całkowitej głodówce....

Ufff
Co za ulga! Nareszcie dobre wiadomości.
Nie pisałam nic bo mi serce z żalu pękało, ale cały czas trzymałam kciuki. Bdzie dobrze Sylwio
A mały to prawdziwy twardziel.
No i poryczałam się!

Jakieś półtora tygodnia temu gościłam ponownie w ogrodzie ze stawem z którego już kilkukrotnie pokazywałam fotki. Nie byłam tam rok, sporo się zmieniło, rośliny podrosły powstały nowe miejsca. Żeby nie było tylko o chorobach i mule w tym sezonie to zapraszam Was na spacer w odcinkach - bo na raz za dużo fotek by było