usiłowałam dziś coś w sprawie dokumentacji fotograficznej zdziałać ale zamiast mojej koncepcji "brzozowej" widać ścianę ... graba nie widać wcale - sama wybałuszałam oczy dobrą minutę ... może jak liście się pokażą bo giną ... w dodatku słoneczko tak kochane wcale nie pomagało ...
jakieś fotki zrobiłam ale dziś nie wgram ... bo piszę nosem prawie ryjąc po klawiaturze ...
na wszystkich wygooglanych zdjęciach kwitnącej brunery są niezapominajki jakby ... one ta niezapominajka i brunera muszą być z jednego ojca ... i dwóch matek ... one go po prostu zostawiły i dziecka wyszły podobne ...
angelique w kubiku ma tak półtora dnia do odpalenia o ile jakiś mróz się nie przybłąka ... ten w niezapominajkach ma więcej ale to i dobrze ... co mam oszaleć od razu zrobię to stopniowo ...
w tle mam ciągle takie "kfiatuszki" że nawet jak cyknę to przy zmniejszaniu cenzura odrzuca ...
Madżenko grab intymności jest poniekąd wciąż wielką niewiadomą ... owszem wsadziliśśśmy go pod oknem tego spornego w przeznaczeniu pomieszczenia ... żon czyta to napiszę w gabinecie ... ale: (tak nawet trzeba dwukropka użyć )
- ze względu na poważną obawę iż spadający z dachu śnieg go połamie usiłowaliśmy posadzić go bliżej domu tak by kaskada spadła mu pod stopy ... sprytnie prawda ?
- zrobiliśmy to tak dobrze, że każdy spad z dachu go ominie ... albowiem w zasadzie wcisnęliśmy tego graba POD DACH ... genialnie ... ile ludzi jeszcze wpadło na to by wsadzić drzewo pod zwisającą połacią dachu ???
- jak to skądinąd (nie podkreśliło się ... ale numer jest ! takie słowo ) indywidualne w pomysle rozwiązanie przeanalizowałam dziś to uznałam ... eeee tam będzie siem formować i do dachu nie dojdzie ... luzik ...
i tylko problemik w tym, ze ja podziwiam formowania ale ja sama ... to strasznie kofam takie drzewa z pięknymi koronami ... całe dzieciństwo jeżeli już coś rysowałam to drzewka z tysiącem gałęzi ... a to konkretnie ma bardzo ładną koronę ... i aućk ... podcinać tylko ... nie wiem ...
w niewiedzy zasiadłam na tarasie ... i wzrok zatrzymał się na 2 grabach pod płotem z takimi koronami ... no możne im dać graba intymności i będą 3 graby w rzędzie ... eksmituję tylko hortkę na front ... a niech siem ludziska patrzą wreszcie na coś bo aktualnie patrzą na wytyczoną ziemię i sznurki ... dziwne ale patrzą ...
i aż się prosić będzie o krzyżowanie ...
Iwonko no i tu mnie masz ... a może ja mam rabatę ... jak już jakimś cudem sobie ustaliłam co ma na niej być ... tysiąc razy mentalnie poupierdutałam jak to mówi Mała Mi w te i wewte ... doszłam do jakby ostatniej wersji to żeby było ok zaczęłam sobie na trzech kserówkach zaznaczać co gdzie zostanie w tzw cztery pory roku ... i powiem tak ... Vivaldiemu to wyszło (z tymi czterema porami ) a mnie nie ... nie ma dramatyzmu jesieni ... nie ma ... bo jedna bergenia sama choć w szeregu dramatyzmu nie stworzy ...
najbardziej bym chciała by kora brzozy rysowała się na tle z czerwonych gałęzi derenia ... ale mam za mało miejsca tegoż osobnika latem ... zastanawiam się jak wcisnąć
sumak ... sumak mnie rozwalił na łopatki w zeszłym roku u Enyi ... myślę o nim ...
muszę pomysleć o zaistnieniu u mnie przebarwiającej się jesieni ...
Skądinąd.... Rzeczywiście jest!!! A wte i wewte tak siem pisze - dasz wiarę? Na dyktandzie na tym poległem, więc pamiętam Tak w ogóle to sebuśkam Takiego słowa już nie ma, ale chyba złożę wniosek o dodanie go do zasobu słów Polaków
Może masz rację co do jednego ojca tych roślinek ale matki zgoła inne być musiały bo tylko główki podobne a figury kompletnie różne Nie martw się Izuniu i ty swoje cztery pory roku wreszcie skomponujesz Nie wiadomo jak z tym komponowaniem szło Vivaldiemu, może również niezliczone miał dylematy Buziam
angeliki ... niezapominajki i robocz grab-zasłona wzdłuż tarasu ... na czerwono murek z cegły ... zaznaczopne gdzie trawnik ... po obu stronach trawnika aleja angielska po mojemu ...
wczorajsza realizacja ... ja wiem to wcale nie wygląda ale ja kamyka tam nie postawię dopóki nie poczuję "to jest to " ... więc pustawo ...
yhm ... nie widać host ... i okrywowe jeszcze nie dokazują ... tawuła mam nadzieję zakwitnie ... bo tez nie co roku ma humor ...
no i wyżej się nie zmieściły a ilość pączków cieszy