Masz rację Dorii, też zauważyłam u siebie, że nie ma spontanicznych zakupów, bo przygotowanie ziemi to ciężka orka i możliwe właściwie tylko wczesną wiosną i potem jesienią. Niestety na początku część roślin mi się zmarnowała, bo nie byłam w stanie przygotować rabat, a posadzone byle gdzie nie dały rady.
Kiedyś, na etapie budowy, zrobiłam sobie "przepiękny" plan ogrodu. Jak fantastycznie po paru kliknięciach powstawały ogromne rabaty. Pierwsze kopanie w glinie, pierwsza kontuzja i ogrom kasy wydanej na rośliny (czego nawet zbytnio nie zauważyłam, by w ogrodzie coś przybyło) zweryfikowały te plany

I przyjęłam zasadę, że jedna mniejsza lub większa rabata na rok. Ale na niej się skupiam, fizycznie, finansowo

Powoli do przodu.