Bardzo możliwe. Szczególnie trawy nie lubią gdy zimą za mokro. Choć moje rozplenice na szczęście nie wyglądają na wygnite i wydaje mi się że zaczyna się pojawiać coś zielonego. Może jeszcze coś z nich będzie. Na razie zimno u mnie. Było tylko kilka dni bardzo ciepłych tej wiosny. Teraz pada i około 14 stopni a rozplenice lubią jak ziemia się rozgrzeje.
Jedno do re że w końcu pada.
Tyle że jak miałabym czas ryć to pada, mogło padać jak inne priorytety były.
Zauważyłam że trawy te które wygnily robią się ciemnoszare. Jeśli słomkowe to co najwyżej uschnięte.
Moja Karley Rose, zadołowana na zimę, puściła już kły więc żyje
Metodę straszenia też stosuję, często pomaga. Podejrzanych oglądam codziennie, wiedzą że są na cenzurowanym.
Super fajny pomysł z floksami w kółkach pod drzewami Wiosną kolor wszędzie pożądany
Floksy u mnie w masie na skarpie, mam skąd zaczerpnąć, ale jak potem z koszeniem sobie poradzić? One się rozłażą przecież jak głupie, jaki masz patent?
Dużo kwitnących roślin u Ciebie . Kukliki tez bardzo lubię .
Ładne widoczki uchwyciłaś.
Kanciki i u mnie czekają na jakieś lepsze czasy (pewnie na przyszły sezon). Aaa, i budleje też mi w większości nie przezimowały. Widocznie coś im nie przypasowało. Tak bywa.
Hehe, jeszcze nie mam tego problemu. Na razie walczę by zarosły całe kółko. Od strony południowej ładnie przyrastają ale zachodnio-północna strona trochę kaprysi.
Myślę że przy okazji kancikowania dam radę okiełznać.
Wczoraj właśnie kanciki ogarniałam w kółkach i chwasty przy okazji.
Rośnie tam też sześć bodziszków ale chyba będę musiała je zabrać bo floksy chcą je pożreć. Przesadziłam żarłoczne pędy w miejsce gdzie same nie chcą się rozrosnąć.
O mało bym nie dokończyła, deszcz zaczął padać ale byłam twarda
Dziękuję
Coś tam zawsze kwitnie ale masy mi potrzeba. Czekam na irysy, tych mam dużo a potem lilie i złocienie.
Mam nadzieję że uda mi się w tym roku ogarnąć dwie kolejne rabaty. Byle pogoda sprzyjała bo do tej pory współpracować nie chce.
Dziś zimno bardzo i popaduje. Pogoda niesprzyjająca ale i tak poszliśmy na wiejski festyn przy naszej szkole podstawowej. Synowi zależało poza tym zadeklarowałam się upiec ciasto więc trzeba było zawieźć. Zmarzliśmy okropnie, 12 stopni w końcówce maja to zdecydowanie za mało.
Za to takie piękne okazy odkryłam w przyszkolnym parku.