Dziękuję
Niestety w sierpniu widok z tej strony szklarni zamieni się w plac budowy. Strasznie mi przykro z tego powodu. Pod koniec czerwca będziemy sądzić żywopłot. Mamy już własną studnię, bedziemy nawadniać. Mam nadzieję, że mimo iż będzie kopany to da radę.
Od strony budowy zdecydowaliśmy się na tuje. Resztę (buki) będziemy sądzić jesienią albo wiosną przyszłego roku. W starej części ogrodu mamy tuje od tej samej osoby( przyjęły się wszystkie podobnej wysokości). Chociaż sadzilismy je we wrześniu... Teraz wyszły nam 43 sztuki. Sadzonki koło metra wysokości. Ja chciałam czekać do jesieni, ale taki jeden się upiera. Może jak mu kolejny raz powtórzę, że nie tylko ja uważam to za nizbyt dobry pomyśł to poczeka (chociaż już wybierał i oznaczał poszczególne sztuki). Normalnie nie jest uparciuchem, ale chyba to przyszłe sąsiedztwo go przestraszyło.
Zuza, ale wrzesień to nie czerwiec. Dzień jest o wiele dłuższy i parowanie inne, a słońce wysoko. Jeśli lato byłoby deszczowe, to można by ryzykować, ale przeważnie mamy upały. Na dodatek tuje... Mają płytki system korzeniowy. Wiesz, ile mamy reklamacji sadzonych tuj latem? Mimo, że są sadzone z doniczek? Nawet wiosenne sadzenie jest w ostatnich latach ryzykiem.
Ja bym w najgorszym wypadku postawiła tymczasowy płot z desek chociażby, a żywopłot sadziłabym jesienią.
Anda, ja to wiem, z chęcią poczekałabym do września... no zobaczymy. Przedstawię mu Twoje zdanie ( jako specjalisty w tej dziedzinie ) i zobaczymy czy da się przekonać. Normalnie ogród to moje królestwo do którego mąż się nie wtrąca, ma swoje inne pasje, no i ogrodową architekturę do budowy Ale żywopłot tujowy jest akurat jego. Sadził, podlewa, nawozi. Ja tylko po kryjomu od góry go regularnie przycinam
Zuza, przybij piątkę Z tej pokrewności to aż wyjątkowo się rozpiszę w tym temacie
W sprawie zielska też niby ja rządzę, Małżonek jedynie czasem w ogrodniczych sklepach dostaje tzw. pierdolca w temacie "to ładne, nie mamy, kupmy jedno", ale jeszcze większego dostaje jak jest mowa o przyszłym (dodam, że niepewnym póki co - sąsiedztwie) - wtedy jest gotów kupić "wszystko" żeby się odgrodzić
Trochę go rozumiem, i nawet trochę popieram więc się specjalnie przed odgrodzeniowymi zakupami nie bronię, ale ja już się nauczyłam, że trzeba z planem i zdrowym rozsądkiem a nie na hurra
I widzę, że hasło "forum" na niego działa Jak mówię, że coś mi się po prostu nie podoba to się wykłóca, ale jak mówię, że Dziewczyny na forum powiedziały, żeby czegoś nie kupować (bo nie rośnie, choruje etc.) - to przyjmuje info i nie walczy Być może jest to wynikiem tego, że wiele wiedzy z forum zasięgniętej w rzeczywistości się sprawdziło i Małżonek rozsądnie ocenia źródło dobrych rad
P.S. Nie tak dawno próbowałam metody pt. "tego nie kupujemy bo jednoroczne, szkoda kasy" ale się skubany na to wyczulił i sprawdza