Dziewczyny... zdecydowanie powinnam na jakiś odwyk się udać. Zamówiłam kolejne róże, a jesienne zakupy połowicznie nadal w donicach czekają na przygotowanie miejscówek.
Obiecuję sobie za każdym razem, ze to już ostatnie z ostatnich, a potem klops - znajduję odmiany, które od dawna chodzą mi po głowie, albo takie, których po prostu nie mogę nie mieć

Pod koniec marca przyjadą do mnie zarezerwowane wcześniej Gipsy Boy i Westerland, ale żeby przesyłka nie była zbyt "lekka" dorzuciłam Guinee, Ayrshire Splendens i Himmelsstürmer. Miałam jeszcze chrapkę na Pat Austin, ale niestety/a może bardzo dobrze, jak się już zdecydowałam, to okazała się niedostępna. Nie jest ze mną dobrze