Warunki zabudowy dla tego miejsca były ustalane w tym samym czasie co naszej działki, to był teren wiele lat temu kupiony przez dewelopera, który sprzedawał potem albo gotowe domy (teraz stanowią 70% zabudowy naszej uliczki), albo działki z projektem. Akurat ta działka obok nas została przez kogoś ponownie sprzedana. Nowych warunków zabudowy na nią z Urzędu nie dostaliśmy, stąd moje zdziwienie.
Moja siostra (lepiej obeznana w temacie) powiedziała mi to samo, co napisała Agnieszka. Teraz jest to bardzo częsta praktyka, stawiają dom jednorodzinny dwulokalowy, z udziałem po połowie.
Owocowe rosną w tym miejscu już kilka lat, zobaczymy, chociaż nie bardzo mam teraz chęci i miejsce na ich przesadzanie. Wiem, że to głupio brzmi przy wielkości naszej działki, ale juz sobie wszystko tak fajnie rozplanowałam i teraz złość mnie bierze na samą myśl o dużych zmianach...
Dzięki, na razie muszę zmienić nastawienie, skoro na to co powstanie i tak nie mam wpływu
Jakiś czas temu mojej przyjaciółce wycięli przed domem starą, piękną lipę i zrobili ulicę i chodnik. Nie pomogły protesty, pisma do Urzędów itd. Mozna było lekko plany skorygować i drzewo zostawić (takie przykłady z innych miast i projekt przyjaciółka przedstawiała w argumentacji, a zna się na temacie), ale Urzędy nie były zainteresowane... tutaj dopiero jest temat rzeka...
Też jestem mocno wyczulona na tym punkcie, tzn jednorodności zabudowy. Niestety, skoro coraz częściej stosuje się takie praktyki, tzn wciskanie "bliźniaka" zamiast jednorodzinnego(bo zysk podwójny), to zabudowa wiejska niedługo będzie wyglądała jak "koszmarki" obrzeży wielkich miast... Ja rozumiem chęć mieszkania poza miastem, sama z niego uciekłam, ale w jaki sposób zabudowa wiejska jest przekształcana, to koszmar. W naszej wsi, na obrzeżach, w tym momencie budowane są 3 "osiedla" piętrowych wielorodzinnych domków, w tym jedno 4rodzinnych kwadratowych molochów z płaskim dachem. Jak się to ma do starej części wsi, tak naprawdę do wsi w ogóle? Tyle z moich żali...
Ojej współczuję akcji z zabudową. Tym bardziej, że będzie dawać cień na twoją działkę. My też budowaliśmy się na lekkim odludziu, a teraz osiedle domków budują. Na szczęście po drugiej stronie ulicy. Modliłam się tylko by nie wybudowali jakiegoś supermarketu albo tartaku. U nas w sumie też niewesoło, ze względu na chodnik, którego u nas brak. Furtka wychodzi na ulicę. Walczymy o to, by wygospodarowali miejsce na chodnik, bo jak zacznie się tu ruch, dla nas i naszych dzieciaków robi się niebezpiecznie. W tym roku będziemy mieć oświetlenie, też walczyliśmy o nie od kilku lat.
No niestety, mam przykład takiego postępowania dosłownie za swoim płotem. Mieszkam 30km od centrum Warszawy, więc trudno moje miejsce zamieszkania nazwać obrzeżem miasta. Dodatkowo, co ważne, mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie Puszczy Kampinowskiej (w linii prostej mam do Puszczy 2km). I jak wiecie, tuż koło mnie buduje się osiedle 10 bliźniaków. Każda połówka na działce 500m. Przy czym okazuje się, że to nie jest najgorsze - o wiele gorsze jest to, że reszta terenu obok tych bliźniaków została podzielona na ok. 100 działek, każda po 400-500m2!!! Te bliźniaki przynajmniej są ładne choć niestety to piętrowe klocki z prawie płaskimi dachami. Ale są spore odległości pomiędzy nimi no i wizualnie wygląda to nieźle. Pozostałe działki są sprzedawane bez zabudowy, każdy może postawić co chce. Niby przeznaczone do zabudowy bliźniaczej ale bez pozwolenia można przecież postawić sobie cokolwiek do 35m2. Stoją już dwie holenderki, jeden mały domek letniskowy, 1 przeszklona altana. Dramat...
Nasza uliczka też nie jest oświetlona, ale w przeciwieństwie to sąsiadów, nam to nie przeszkadza. Za to od kilku lat w planie jest chodnik przez całą wieś i tego akurat nie mogę się doczekać. Zawsze się denerwuję jak nieletnie same do sklepu chodzą, bo mieszkamy prawie na wylocie i samochody żadko kiedy przestrzegają limitów prędkości.