April napisał(a)

No powiem ci że o ile osobiście nie przepadam za rudbekiami, głównie z powodu koloru jaki zwykle prezentują. To taki okaz mogłabym mieć. Super barwy. Ciekawe czy jest to dostępna odmiana, czy miałaś farta.

Ps już ją znalazłam w necie. Ale co za rozczarowanie, tylko jednoroczna, strefa 7, bez szans u mnie.

Od razu zakładałam, że jest jednoroczna, ale nie mogłam się powstrzymać. W przyszłym roku nabędę nasiona, może pójdzie mi z nią lepiej, niż z jej koleżanką Saharą, która nawet jeszcze pąków kwiatowych nie ma

Nie wytrzymałam...nadmiar pracy uszami mi wychodzi, a ja co? musiałam w ramach obchodu chociaż fragmentarycznie posadzić co nieco

A ta się przyglądała...

Koniec przyjemności, wracam przed komputer, bo znowu będę po nocach pracować

Zuza wyskoki do szkółek zwykle i u mnie się kończą zakupami. Dlatego dość rzadko się do szkółek wybieram. Postępy daliowe śledzę na bieżąco, choć jakoś choroba daliowa mnie omija szerokim łukiem. Wolę się pozachwycać u innych.

Zuza, jak Ty to robisz, że sadzisz mimochodem, w przerwie od pracy a tak super Ci to wychodzi

Gosia, nie wszyscy są tak samo podatni na choroby ogrodowe. Ja na przykład jestem wyjątkowo odporna na chorobę rododendronową

Renata, sadziłam dzisiaj w biegu, ale miejscówki rozkminiałam wczoraj wieczorem przy podlewaniu. Przestawiałam z prawej na lewą z kilka razy Z efektu jestem zadowolona Reszta doniczek wymaga przesadzania innych roślin i już takiego tempa nie będzie
Czy u Ciebie w nocy padało? U mnie tylko pokropiło chwilę, wszędzie popiół mam.

A ta rudbekia jest wieloroczna bo jak widzę jej fotki to mi się bardzo podoba.

Rano było mokro więc musiało popadac, nie słyszałam w nocy deszczu.
Teraz wieje i się chmurzy więc może popada, oby

Zuza u mnie choroba rododendronowa to była krótka wirusówka. Mam jakieś resztki objawów w postaci 3 i pół sztuki. Te pół sztuki chyba zaraz wyleci. Nowych nie będzie. Szczepionka działa.

Zuza, masz niesamowity talent komponowania kolorów, kształtów, wyłapywania niuansików. Oczka rudbekii Flamenco nadzwyczajnie zgrywają się z kolorem listków bzu. Można się gapić na to zdjęcie wciąż. Cudo.
Edit: Mnie rododendrony też nigdy nie ekscytowały.

Ja też jestem odporna na RH - mam wizję żółtych, niedożywionych liści, zwisających smętnie po zimie - takie okazy najczęściej widuję. Dodatkowo wygryzione przez opuchlaki. Ale doceniam zdrowe egzemplarze, potrafią pięknie wyglądać i bez kwiatów, bo każda roślina jest piękna, jeśli jest zdrowa i ma odpowiednie stanowisko.
Wracając do magnolii, na które jestem jeszcze bardziej odporna - te z kolei najczęściej są sadzone na środku trawnika. Jakiś silny zgrzyt mi się uruchamia na taki widok. Co innego magnolia na skraju zadrzewień, tam gdzie jest na swoim miejscu, we właściwym kontekście, może mi się podobać.