Nie mam. Ale to z katalogu Lilypolu tzw. drzewiaste, wielkie. Rosną w tym miejscu już 3 sezon.
Dla Ciebie oryginalna i piękna:
PS 2 Brzoskwinie mówisz ... . A znasz "Dzikie brzoskwinie. Antologia poetek amerykańskich" w tłumaczeniach Hartwig?
Jest taki wiersz o prerii i pszczole Emily Dickinson, podaję jednak w tł. Barańczaka: STWORZYĆ PRERIĘ
"By stworzyć prerię, starczy jeden zgoła
Kwiat koniczyny,
Marzenie
I pszczoła.
Jeśli pszczół nie ma ani na lekarstwo,
Same rojenia wystarczą."
Tak mi się jakoś dzisiaj literacko kojarzą i brzoskwinie z Twojego ogrodu i preria z artykułu Danusi.
I nawet rozmowa Gerdy z kwiatami u Andersena - ale o tym innym razem będzie opowieść.
Obecne lato jest łaskawe dla roślin. Cyklicznie pada, przynajmniej u mnie, i jest zielono jak nigdy wcześniej. Może dla polskiego wczasowicza kiepsko, ale dla ogrodnika to bajka po prostu.
Ale mnie te białe lilie zachwycają Ewa.
Co do róż i oprysków.
W tym roku na grzyba pryskałam wiosną (na początku maja) chemią syntetyczną i octanem wapnia - niektóre tylko. Terminatorek nie pryskałam. Pryskam angielskie róże. Oprysk octanem wapnia powinnam powtórzyć koniecznie ale nie mam czasu.
Na owady nigdy niczego nie pryskam (raz zapodałam oprysk wrotyczowy na różaneczniki na opuchlaki). A powinnam, bo widzę, że owady upodobały sobie róże Graham Thomas, Golden Celebration - ale nic dziwnego, rosną w bardzo niesprzyjających warunkach. Powinnam opryskać, bo co roku w tym miejscu jest gorzej albo przesadzić te róże. Ale nie mam czasu, chęci, przekonania (ważna kolejność).
Przy owadach ważne są terminy oprysku uzależnione od biologii owada: maj i początek sierpnia to chyba dobre momenty. Mszyce łatwo zebrać rękoma, nie ma potrzeby pryskania. Ale jak nie rękoma, to trzeba popryskać.
Są owady grasujące wszędzie: zmasowany atak mam, nawet na pysznogłówce.
Ale mam też roje ptaków (czuje się jak w pewnym filmie), co chwila któryś spod nóg mi odfruwa, mam wrażenie, że już nawet nie latają a zamieniły się w ptaki biegające.
Zacytuję to, co napisałam u siebie:
Czekam na kwitnienie moich najstarszych lilii. Zakwitają dopiero na przełomie lipca i sierpnia. Leżę w ich pobliżu podczas sierpniowego spektaklu na niebie, czyli deszczu meteorów zwanych Perseidami i się upajam podwójnie: wzrokiem i węchem.
(cytat ze str. wiedzocholik.pl- Perseidy powiązane są z kometą 109P/Swift-Tuttle. Wprawdzie możemy je podziwiać od 17 lipca do 24 sierpnia, to jednak maksimum roju przypada na noc z 12 na 13 sierpnia. Liczba zaobserwowanych spadających gwiazd w tę noc może wynieść nawet 100 na godzinę. Radiant roju znajduje się w gwiazdozbiorze Perseusza – na niego więc musimy w nocy kierować swój wzrok. Łatwo go znajdziemy, jeśli skierujemy swój wzrok – około północy – na wschód.)
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz