Jest w tej książce fajne sformułowanie, że niektóre gatunki są "rodzinne", lubią rosnąć w gromadzie i wzajemnie się wspierają.
Choć w książce mowa o bukach głównie, myślę, że do takich takich należą też graby - w książce określane znanym słowem (w Polsce chyba gwarowym) brzosty (tak jak brzozy).
A ja kojarzę nawet że to tyczy wszystkich drzew jednego gatunku- muszą trzymać się razem żeby wygrać Mnie to bardziej zszokowała teza o poziomie dwutlenku węgla na planecie. Im dłużej o tym myślę tym bardziej jestem przekonana, że to ma sens Wiem też dlaczego raz na kilka lat mam kilka centymetrów ściółki z nasion wiązu. Do tej pory mi się wydawało że takim wielkim kwitnieniem i owocowaniem daje znak że to ostatnie jego lata a tymczasem to ich cwany sposób Ale dąbki o których też wspomina u mnie zachowują się inaczej: co roku owocują mniej więcej tak samo- brak lat tłustych i chudych- ciekawe dlaczego. Może czują się bezpieczne
P.S. Fajnie tak czytać razem
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Znowu przysiądę na ławeczce
Pszczółko, a ta sesleria to u Ciebie na jakim stanowisku rośnie? Bo bym ją u siebie chętnie widziała między kostkami z buksów pod grabami