Kasia ma rację, trzeba by się ogarnąć albo ogarnąć temat. Ja na metodę "non dig" mam za mało materii do nasypywania w warzywniku a kompostu obcego pochodzenia nie chcę sypać.
Metoda uprawy "non dig" (bez kopania), której znakomite efekty pokazuje nam pasjonatom - ogrodnikom rozsianym po całym świecie, pan Charles Dowding, uprawiający warzywa tutaj, polega na uprawianiu zagonów warzywnych bez przekopywania gleby. Przekopywanie niszczy bowiem ułożoną równowagę w glebie. Wywala pożyteczne organizmy na wierzch, przerywa linie capilarne gruzełek ziemi.
Zrobiłam jednak w tym roku na jesieni pewien postęp. Cebulę ozimą posadziłam na non dig i truskawki. Wzruszyłam tylko ziemię widłami (po uprzednim dokładnym odchwaszczeniu za pomocą widelczyka).
Jedno jest pewne: ciężko uprawiać warzywa w mojej glebie. Trzeba ją wyrabiać jak ciasto drożdżowe: ma być tłusta, ciepła, oddychająca o lekko sklejonej konsystencji.
W styczniu nadrabiałam zaległości posezonowe i zaczęłam wielkie odchwaszczanie bruku, w sumie ok. 170 m2 bruku.
Styczeń zawsze obnaża moje rozterki. Odbyła się zatem ogrodowiskowa dyskusja na temat aranżacji południowego wejścia do domu. W styczniu wyglądało ono tak:
Wprowadziłam delikatne zmiany i (tylko dzięki burzy mózgów) doszłam do wniosku, że nie warto się przywiązywać do donic i sezonowych nasadzeń - to nie są elementy ogrodu dane raz na zawsze.
Donice - zmieniam i eksperymentuję a nasadzenia w nich - to będą zawsze kwiaty sezonowe jak na wiejski dom przystało. W kolejnych postach podsumowujących ogrodowe miesiące będę starała się pokazać tę zmienność.
Tarasik frontowy w zimowej odsłonie - miejsce ważne: widoczne z okna kuchennego, od podjazdu, od furtki. Nasz ukłon w stronę gości. Miejsce pogaduszek z listonoszem, kurierem, "panem od prądu" i wszystkimi wpadającymi "tylko na chwilę".
Są styczniowe bukiety
i roślinne aranżacje na stole
bo zima to czas zachwytu nad strukturą ogrodu i jego kolorami