To jeszcze parę słów na temat „obecnego” ogrodu.
Z której strony by nie spojrzeć, to zarasta. Roślinami, chwastami, trawą. Bo brakuje mi czasu na wszystko.
Trawa koszona była raz. Niektóre rabaty nie były jeszcze w ogóle pielone

. Co ma też plusy, bo duże chwasty łatwiej zauważyć (i wyrwać bez schylania się

).
Dobrze, że ostatnio trochę padało, bo na podlewanie też nie mam czasu
Rośliny się oczywiście porozrastały. Także tu uwaga do nowych ogrodników: słuchajcie doświadczonych i sadźcie rośliny w odpowiednich odstępach. Bo inaczej po 2/3 latach będzie „w sam raz”, a później robi się dżungla.
Po zimie rośliny były raczej ok, ale niestety po majowych przymrozkach, a raczej mrozach, niektóre „zdechły”. Niektóre z tych zdechłych puszczają od korzenia (np dwa klony palmowe), niektóre umarły chyba na zawsze.
Na razie nic nie ruszam, a dlaczego? Bo nie mam czasu

. Jak nie ruszą na wiosnę, to wtedy je wykopię. Bo ze względu na te wszystkie opóźnienia, to jeszcze tu trochę pomieszkam.