Lidka, ja podczas ostatniej burzy stałam na zewnątrz i patrzyłam się (jak jakaś nienormalna

) na uginające się brzozy. Dopóki eM nie wrócił do domu

.
W tym roku raczej nie skończę wszystkich nowych rabatek. Chciałabym „tylko” posadzić jeszcze to, co już mam w doniczkach, czyli klony palmowe, derenie, trawy (tych jeszcze muszę dokupić), jakieś mniejsze bylinki, pojedyncze drzewka (i drzewo, bo jeden wiąz ma pewnie koło 3 metrów i gruby pień - kupiony był w wielkiej donicy).
Oprócz traw pewnie skuszę się jeszcze na róże. No cóż, zachorowałam

. Na pewno będą przy altance. I pewnie na altance, bo chciałabym dać tam pnące odmiany.
Puste miejsca na rabatach będę pewnie wypełniać powoli w przyszłym roku. Wszystko zależy od tego, w jakim tempie będę działać w tym sezonie. No i oczywiście od pogody. W zeszłym roku ostatnie rośliny sadziłam na koniec listopada (!), wszystkie się przyjęły. Tylko jedna tuja (nie pamietam nazwy, taka złota kulista) mi uschła (ale dopiero teraz).
W tym tygodniu tylko pieliłam. O mamo...ile zielska wywiozłam... a i jeszcze zostały mi oczka przed domem (ten mój największy busz

) do oczyszczenia. Tam mniej pracy z chwastami, ale za to mam tam sporo juk jeszcze i ich suchych liści do usunięcia. Może w przyszłym tygodniu się tym zajmę, jak znajdę czas i melodię

na taką pracę.
Moje zwierzaki zawsze ze mną, za mną lub przede mną chodzą, jak robię zdjęcia. Takie modelki i modele

.
Szkoda Twojej psinki

. 14 lat to już chyba starość, w sumie zależy to od rasy. Jak mieszkałam w Warszawie, w bloku, to miałam yorka miniaturkę. Dożyła 17 lat. I też mi było smutno.
Buziaczek