Anda, dziękuję.
Z opalarką nie istotna firma. Chodzi mi o zasadę działania, czy to skuteczne i na jak długo. U mnie wybór padł na taką co jest mobilna, bo z elektryczną to problem bo ja mam bardzo długi podjazd, ponad 30 metrów i jeszcze w bok do ogrodu. Nie będę się szarpać z kablem.
Jeśli dwa razy do roku załatwi sprawę to by mnie nawet zadowalało. U mojego eMa działa zasada że zrobi, jak ma do tego jakąś fajną zabaweczkę. To samo z zamiataniem podjazdu. Musiałam mu kupić zamiatarkę. I tak ze wszystkim. Specjalne urządzenia do czyszczenia rynien, tarasów itd. Kupię wszystko, byle go zachęcić do pracy

Miodzio jarzmianeczka taka biała bielusieńka?

Magarku, Buziak
Mam nadzieję że się zadomowiły i chociaż trochę cieszą.
Tym razem ja mam doła ogrodowego. Upał, zero deszczu a chwasty do pasa. Nie mam siły i weny nic robić.
Taki miałam wczoraj wstręt do ogrodu że wzięłam się za olejowanie tarasu, które odkładałam od trzech lat Desperacja prawda?
Tyle że dziś muszę skończyć... Będzie ciężko bo w strategicznym miejscu na palcu zrobił mi się purchel od pędzla I tak źle i tak...

Sorry że nie zaglądam, ale nie ogarniam chwilowo ogrodu i forum.
Zaginął mi kot, ten rudy mainecoon co to się lansował zawsze po ogrodzie. Bez obaw już się znalazł. Nie było go 20 godzin. Powiecie, że dla kota to norma. Ale nie dla mojego, on przecież domowo-ogrodowy. Wrócił wczoraj o trzeciej w nocy i od tego czasu nie je i co gorsze nie pije. Obejrzałam, żadnych urazów nie ma. Ucierpiała chyba tylko psychika. Zdecydowanie ma traumę, śpi, nawet po domu nie chodzi.
Jak do jutra nic się nie zmieni, jadę do weta. Ale też nie chcę panikować nadmiernie.
Martwić się już czy czekać? Poradźcie bo nie wiem.