Judith, lekarz wiekowy, niezbyt chyba dobrze widział. Gardło zakrwawione, ość lekko przeźroczysta, nie winię go Pielęgniarki jednak więcej zadań wykonują, mają większą wprawę
Aniu, ciągle jeszcze jak szaleniec grabię las z igieł Ale nie narzekam, to jedyna rzecz która mnie ostatnio zmusza do aktywności na zewnątrz, nawet nie zwracając uwagi na pogodę. No przecież jak pada, na rower nie pójdę ale do ogrodu już tak
Przebiśniegi od ciebie są cudowne. Po kwitnieniu podzielę kępki bo mam wrażenie że się trochę rozrosły
Bożenko, wielokrotnie używałam chleba do pozbycia się ości. Niestety ten przypadek był inny. Ość wyraźnie wbiła się w migdał i podstawę języka, bardzo głęboko, nie dało się samodzielnie zwłaszcza że nie mieliśmy tak długiej pęsety. Zresztą laryngolog potwierdził, że nie wolno takich twardych ości przepychać dalej bo mogą doprowadzić do uszkodzeń skutkujących stanami zapalnymi a nawet sepsą. Jest zasada w laryngologii, że ciało obce powinno się usuwać tym samym otworem którym zostało wprowadzone
Aga, faceci zawsze się tłumaczą, tak na wszelki wypadek Poza tym to on gotuje, więc ma mnóstwo pewniejszych metod żeby się mnie pozbyć niż ość, która zwykle nie wywołuje aż tak dużego zagrożenia jak tym razem
Aniu, ja ryby bardzo lubię, w każdej postaci. Jem kilka razy w tygodniu. Choć jak większość, nie przepadam za walką z ośćmi ale mogą się zawsze zdarzyć. Trzeba być ostrożnym, ale też umieć ocenić kiedy poradzimy sobie z nią sami a kiedy to już nie jest możliwe.
Magarku, ciągle nie udały nam się łowy. W tygodniu nas nie ma, a jak zaplanowaliśmy na sobotę to spryciula się pierwszy raz nie pojawiła rano, dopiero po zamknięciu weta. Chyba poczuła pismo nosem.
W niedzielę chciałam poćwiczyć łapanie koty to skończyło się wywróconymi skrzynkami z ukorzenianą szałwią, demolką na mojej toaletce, wygiętymi okularami i podbitym okiem. Nie pytaj jak to się stało bo ja sama nie wiem. Do tego mam podrapane przedramię i kilka innych zniszczonych rzeczy. Siedziała nawet na górnej krawędzi telewizora, który jest podwieszony na ścianie, dość wysoko.... Ona powinna się nazywać Tornado albo Sprężynka. Nawet jak jest w domu i się bawi, nigdy nie dopuszcza do tego żeby ktoś się znalazł między nią a drogą ucieczki. Jak raz mi się udało przymknąć okno tarasowe to jakby szaleju się najadła.
Na razie kota 10, my 0.
Chociaż z miski wstawionej do samego końca kontenera potrafi jeść. Tylne łapy jednak zawsze poza kontenerkiem. No chyba bez takiej klatki jak na kuny, się nie uda.
Aniu, próby operacji domowych były, niestety nie mieliśmy potrzebnego sprzętu. Teraz kupię długą pęsetę, tak dla psychicznego komfortu
Też ryby są moim podstawowym elementem menu. Chociaż przyznam, że jak wczoraj jadłam pstrąga tęczowego w tortilli, to zapach ryby powodował u mnie pewne ciarki niepokoju
Dzięki za życzenia, przekażę
Lidka, nie zrezygnuję z ryb z powodu takiego incydentu. Przeżyłam ponad pół wieku bez ekscesów i pewnie nigdy mi się coś takiego już nie zdarzy. Więc nie wpłynie to raczej na moje gusta rybne i chyba nie powinno
Napisałam o tym tylko jako przestrogę żeby nie lekceważyć sprawy jeśli ość się mocno wbije. Nie zawsze poradzimy sobie sami.