Dziewczyny, przy okazji przestroga z innej beczki.
W bardzo specyficzny sposób uczciliśmy urodziny eMa. Zarzekał się później, że życzenia urodzinowe się tak szybko nie spełniają i nie jest niczemu winien.
Ale do sedna. Ci co mnie znają wiedzą że ja nie gotuję ale za to mój eMuś to uwielbia. Była więc na obiad ulubiona rybka i niestety zadławienie ością w moim wydaniu. Skończyło się na interwencji lekarza, który sobie z tematem nie poradził. Dopiero sprytna pielęgniarka uratowała moje gardło przed groźnymi konsekwencjami, bo ość boleśnie wbiła się między podstawą języka a migdałkiem. Oczywiście zaliczyliśmy lekką panikę co w tym stanie nie pomagało.
Skończyło się dobrze, przez parę dni mniej mówię i mniej jem. Jedno i drugie korzystne dla otoczenia i mojej wagi.
Dlatego ważne jest żeby uważać, bardziej niż nam się nieraz wydaje. Już nie jedną ość połknęłam ale nigdy nie trafił mi się taki zakapior, który by zagroził mojemu zdrowiu

