Kicia przybłęda śliczna
Akcji z ością współczuję. Z tego powodu nie jadam ich za dużo. Przeszłam taki sam incydent i staram się unikać ryb. Choć czasem mam taką chcicę że muszę i zadawalam się wtedy karpiem bo słodki jest. Nie mam dużych wymagań choć z niecierpliwością czekam na maj bo wtedy będzie dostępna belona.
Ha, skąd ja to znam??? Tak to jest z dzikusami
Nasza Sfochowana całą zimę oswajana i przyzwyczajana do tego, że jednak w domu nie jest niebezpiecznie. Od miesiąca ćwiczymy wchodzenie do transportera (zyskał aprobatę dopiero jak został wyłożony czymś miękkim). Od dwóch tygodni dodatkowo ćwiczymy przymykanie drzwiczek od transporterka... Raz przećwiczyliśmy zamknięcie kota i podniesienie. Zadośćuczynieniem za stres był tuńczyk w sosie własnym. Przegląd kota mamy zaplanowany na maj, mam nadzieję, że cała nasza trójka do maja będzie przygotowana i zniesie wszystko z godnością i bez niepotrzebnych nerwów
Ty raczej tyle czasu nie masz na zyg-zyg więc sugeruję klatkę-łapkę, taką jak na kuny. U nas się sprawdzała. Kilka kotek pojmanych
Problematyczne jest jak chce się złapać do klatki konkretnego kota, a nie np. własnego Tygrysa lub pierwszego lepszego okolicznego kota, który się na żarcie połakomił
W takim przypadku zamknięcie blokowaliśmy trytką i uczyliśmy Sfochowaną, że wejście do środka gdzie jest miska z żarciem nie jest niczym niebezpiecznym. Miskę codziennie wsuwałam kilka centymetrów dalej. W entym dniu się udało kota zamknąć i powieźć do weta
Takie moje doświadczenia łapacza kotów
"Przygody" z ością bardzo Ci współczuję Sama mam złe doświadczenia dlatego rybę jem tylko w domu gdzie mogę bardzo nieestetycznie, jak przedszkolak, dłubać w niej dowolnie w celu wyeliminowania najmniejszych ości Przy ludziach byłoby mi głupio tak grzebać
Współczuję przygody z ością. Panice się nie dziwie. To okropne uczucie, kiedy coś wbija się w gardło.
Magarko, Wasza cierpliwość w oswajaniu kotów budzi mój podziw.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
No no wspolczuje incydentu z oscia. Mialam podobny kilka lat temu. Umeczylam sie strasznie przez 2 dni. Mialam nadzieje, ze przepcha sie dalej a ona wbila sie w migdal. Ostatecznie wyciagnelam ja sama dluga peseta. Latarka w buzie. Lustro powiekszajace operacja peseta i wyszla.
Chyba nie umialabym zrezygnowac z ryb.
Z innej manki. Zyczenia dla emusia
Haniu, nie mieliśmy (dalej nie mamy) wyjścia
Gdyby nie determinacja byśmy byli zakoceni do bólu Obecnie okoliczna ilość kotów równa się ilości stałych mieszkańców działek - czyli osób do obsługi futer jest w sam raz
U nas nie jest najgorzej - na stanie mamy tylko Sfochowaną
Nie chcę cię pozbawiać złudzeń... mój już dorosły, żonaty... a od czasu do czasu powoduje u mnie stan przedzawałowy, choć jest generalnie bardzo dobrym dzieckiem. Jestem raczej nowoczesną mamą, nigdy nie byłam matką samolotem (mam nadzieję) ale mimo wszystko różnice pokoleń robią swoje. Już się nie pamięta swojej młodzieńczej beztroski
Masz ułudki zaklepane
Kasiu, miałam wiele różnych akcji z ośćmi bo sporo ich jemy. Zawsze radziłam sobie sama. Ale tym razem intuicyjnie czułam, że to jest zagrożenie mojego zdrowia. I przeczucie okazało się słuszne.
Aga, u mnie też ciągle pada, mży, kropi. Aż do ostatniego weekendu, który pozwolił mi znów mocno szarpnąć robotą. Ale u mnie nawet jak pada to na rabaty wchodzę bez problemu i pracuję. Mam spore zakwasy, choć forma powoli wraca.
Dopiero koniec lutego, myślę że jeszcze zdążymy przed prawdziwym wybuchem wiosny. Druga połowa marca ma być podobno zimniejsza niż normy.