Ja odśnieżam minimum minimorum. Tyle, żeby dalo się bramę otworzyć. I do domu wejść od furtki. Podjazd odpuszczamy, samochód i tak jakoś da radę wjechać. Najbardziej nie lubię odgarniania brei zwalonej na wjeździe na posesję przez pług. To jest mega ciężkie, brudne, wielkie grudy. I muszę to przerzucić daleko, żeby samochodem przejechać. Kiedyś tak miałam dość, bo zdążyłam wszystko odśnieżyć i na czyściutki wjazd poszedł urobek z pługa, na wysokość 40 cm, że zadzwoniłam z awanturą do gminy... ja chciałam się tylko wylądować, jakież było moje zdziwienie, jak za pół godziny przyjechali panowie i mi cały wjazd odszuflowali

.
Ja kocham zimę, ze śniegiem taka, tak do połowy lutego. Potem miłość przechodzi skokiem w nienawiść.