Pozwolę sobie o pszczołach .Miałam takie bliskie spotkanie w Bieszczadach .Po trasie z obozowania do sklepu stała pasieka .Znakiem rozpoznawczym dla nas czy jest wybierany miód czy nie był szlaban .Wraz z kolegą mimo opuszczonego "pałąka"w dół stwierdziliśmy ,że co one nam mogą zrobić ,ule są tak daleko od ścieżki ...W jedną stronę poszło nam gładko ,w drugą nie spodobałam się chyba pszczołom .Kolega przeganiał je ode mnie dość agresywnie z determinacją ,ale wyszedł z tego bez szwanku ja natomiast kark ,głowa i palce u rąk miałam załatwione

))
Najbardziej w tym całym zamieszaniu zadziwiło nas to ,że zbierały się i formowały jak widzieliśmy to w bajkach .W taką chmurkę .Najpierw goniła mnie jedna ,potem jedna za drugą przylatywała formując "szyk"Byłam przerażona myśląc co będzie jak ten ruj cały zostawi we mnie żądła .Kolega jednak zakrył mnie kurtką moro i uciekaliśmy gdzie pieprz rośnie długo nas nie chciały zostawić

Faktycznie użyłam na ukojenie chłodnych okładów i fenistilu