Pozwólcie, że się wtrącę.
Przygoda Bogdzi jest typowa i znana. Niby nic, aż tu nagle wszystkie pszczoły, nawet robotnice się feromonami zmawiają i mamy np. 40 użądleń na nodze albo oblepioną ręką. Jak jedna zacznie żądlić to znak, że wszystkie inne stróżujące też mogą/muszą. Ale jak zacznie żądlić stróżująca pszczoła. Jak robotnica przez przypadek (bo ją nadgnieciesz, rozpychając się rękoma w ich gnieździe) żądli, to nie ma skutków masowego żądlenia ale jak robotnice oderwą się od roboty na ramkach to mamy kłopot (albo dym pod ręką). To jest potężny świat mowy tych owadów. Jak jest pogoda stabilna i pożytek, to można sobie stać i obserwować (często to robię obserwując czy nie mają warozy na pancerzykach). Ale jak jedna natrętna nie odpuści, to potem jesteśmy obiektem zainteresowania wielu. Ot siła perswazji.
Zawsze mnie denerwują/doprowadzają do rozpaczy opryski na polach, jest południe, przyjemna pogoda, a pszczoły zamiast na pożytkach, zdenerwowane żądlą bez uprzedzenia. I dopiero po chwili pszczelarz też czuje OPRYSK. Nawet jeżeli ktoś tylko smaruje pomidorki przeciw czemuś tam albo je sztucznie zapyla (sic!): CHEMIA.
A po użądleniu (żądło wyciągamy/wyrywamy czym prędzej paznokciami - nie wolno cisnąć (jak żmija nas potraktuje to też nie ciśniemy i nie wysysamy)? Zrywamy nagietka płatki i przykładamy. Albo robimy z nich papkę i przemywamy. Można miejsce posmarować przekrojoną cebulą (nie puchnie się wtedy). To wiem na podstawie doświadczeń swoich i wiedzy pszczelarskiej zgromadzonej w rodzinie mężowskiego Wuja od pokoleń. PS Mojego M. jak żądlą (regularnie obkasza sad), to zawsze newralgicznie koło oka: i to wygląda jak klasyczne limo ze wszystkimi kolorami tęczy .
Dziękuję za wizytę i przyznam że mnie też się spodobał ten zastawiony jesienny stół, dlatego zrobiłam zdjęcie.A tak wogóle bardzo lubię siadac pod tymi bukami.Pozdrawiam.
Bogdzia, fantastyczne zdjecie pszczol Kocham pszczoly, sa niesamowite i bardzo zdyscyplinowane.
W ogole robisz piekne zdjecia.
Pszczol nie nalezy sie bac, nie wiem czemu ja moge stac przy samym ulu i zadna mnie nie dziabnie, nieraz sobie nawet po mnie spaceruja i nic A moj malz sie boi i nie podejdzie do ula za blisko To i one go nie kochaja
Ja też się pszczół specjalnie nie boję choc ze trzy lata temu jak obrywałam przekwitnięte kwiatostany rh to one sobie spokojnie po tych kwiatkach latały a nagle zebrały się ,,do kupy" i nad brwiami mnie pożądliły.Rano miałam wyjechac w dośc daleką podróż więc sie trochę bałam skutków i poleciałam do lekarza, a on nie miał pojęcia co z tym zrobic.Długo szukał w książce w końcu powiedział, że tu coś piszą o fenistilu ale on nie wie czy to się nadaje. No ja ten fenistil na komary stosowałam więc lepiej znałam od niego. Mimo to pszczół się nie boję.Pozdrawiam.
Pozwólcie, że się wtrącę.
Przygoda Bogdzi jest typowa i znana. Niby nic, aż tu nagle wszystkie pszczoły, nawet robotnice się feromonami zmawiają i mamy np. 40 użądleń na nodze albo oblepioną ręką. Jak jedna zacznie żądlić to znak, że wszystkie inne stróżujące też mogą/muszą. Ale jak zacznie żądlić stróżująca pszczoła. Jak robotnica przez przypadek (bo ją nadgnieciesz, rozpychając się rękoma w ich gnieździe) żądli, to nie ma skutków masowego żądlenia ale jak robotnice oderwą się od roboty na ramkach to mamy kłopot (albo dym pod ręką). To jest potężny świat mowy tych owadów. Jak jest pogoda stabilna i pożytek, to można sobie stać i obserwować (często to robię obserwując czy nie mają warozy na pancerzykach). Ale jak jedna natrętna nie odpuści, to potem jesteśmy obiektem zainteresowania wielu. Ot siła perswazji.
Zawsze mnie denerwują/doprowadzają do rozpaczy opryski na polach, jest południe, przyjemna pogoda, a pszczoły zamiast na pożytkach, zdenerwowane żądlą bez uprzedzenia. I dopiero po chwili pszczelarz też czuje OPRYSK. Nawet jeżeli ktoś tylko smaruje pomidorki przeciw czemuś tam albo je sztucznie zapyla (sic!): CHEMIA.
A po użądleniu (żądło wyciągamy/wyrywamy czym prędzej paznokciami - nie wolno cisnąć (jak żmija nas potraktuje to też nie ciśniemy i nie wysysamy)? Zrywamy nagietka płatki i przykładamy. Albo robimy z nich papkę i przemywamy. Można miejsce posmarować przekrojoną cebulą (nie puchnie się wtedy). To wiem na podstawie doświadczeń swoich i wiedzy pszczelarskiej zgromadzonej w rodzinie mężowskiego Wuja od pokoleń. PS Mojego M. jak żądlą (regularnie obkasza sad), to zawsze newralgicznie koło oka: i to wygląda jak klasyczne limo ze wszystkimi kolorami tęczy .
Ewo- dzięki za wyjaśnienia i instruktaż jak postępowac po użądleniu. Cebulę zastosowałam ale ponieważ ugryzień było więcej to i tak podpuchło a na drugi dzień podpuchnięcie i siniak zeszły pod oko i wiadomo jak wyglądałam. Nie zniechęciło mnie to jednak do pszczół, ale masz rację że porozumiewały się za pomocą feromonów bo atak był nagły i równocześnie kilka atakowało. Co do podobieństwa ogrodów to na zdjęciach rzuca się w oczy różnica w trawie, ale zdjęcie ogrodu Adriana było robione latem a moje wczoraj rano bezpośrednio po koszeniu i była jeszcze rosa no i trawnik od sierpnia nie był nawożony. Latem mój trawnik wygląda dużo lepiej.Nie znaczy to że uważam że mój ogród dorównuje ogrodowi Adriana bo gdzież nam do ogrodów Anglików i to jeszcze tak znanych.Dziękuję za pochwalenie tego co udało mi się stworzyc.
Dzięki Łucjo za tak wielki komplement, na który pewnie nie zasługuję, choc powiem Ci że bardzo sobie cenię mój ogród głównie za to że jest mój i mogę w nim robic co chcę i tak jak chcę. Serdecznie pozdrawiam.
O to polskie myślenie ...Nie mamy gorszych rąk i gorszych ogrodów od innych .Bogdzia stworzyłaś coś wspaniałego w swoim otoczeniu jest pięknie ,mało tego jest to dom dla wielu stworzeń co jest dziś bezcenne.