Jak tam sytuacja pogodowa?
U mnie chłodek
Dzisiejsza noc była ciepła ale trzy kolejne znowu z prognozami +2.
Prace ogrodowe postępują powoli.
Za 18 dni przylatuje Małżon.
Mój pan Małżon jest osobnikiem, który kocha zaginać czasoprzestrzeń.
Ma taki plan na 6 (słownie: sześć) dni roboczych.
Usunąć darń z miejsca na taras i ścieżkę.
Przerobić kamulcowy murek.
Zrobić obrzeże.
Przewieźć taczką sprzed domu ileś tam kilogramów piasku.
Raczej w tony niż kilogramy.
Ubić to.
Ulozyć kamienie i rozsypać grys.
Tam nie ma wielu metrów kwadratowych ale pracy sporo no i niech będzie, ze to wykonalne.
Teraz jednak wkracza plan Małzona…
Uważa, że uda mu się też rozłożyć moje kompostowniki (2 x 120x120), wypełnione pod korek.
Zbudować nowy, większy.
Rozłożyć wiatę na drewno (drewno przenieść a jest tego jakieś 5m3)
Wiatę przebudować.
Wyrównać tam teren (czyli zniwelować (ręcznie wykopać) górę ubitej gliny o wysokosci 80cm…
Tam jeszcze sporo drobniejszych prac się znajdzie.
Dodajmy do tego dwie imprezy w ciągu tych sześciu dni.
Jedna to moje urodziny

Druga to imieniny mojej najlepszej przyjaciółki.
Zamierza tez wypozyczyc samochód bo obiecal swojemu ojcu, ze wywiezie od niego ze strychu troche starych mebli do PSZOK.
Przy okazji przywiezie kompost.
Ja tego mojego Małżona jednak muszę kochać.
Zabrałam się za ściąganie darni.
Zamierzam zbierać dziennie 1m2.
Będę wywozić to na skarpę.
Ta zebrana warstwa to zbita glina, warstwa przerobionej gliny z kompostem i rośliny.
Kiedy się to przekompostuje, będzie super ziemia.
Dziś w planie posadzenie paru roślin.
Znowu wskoczyłam do Obi i znalazłam tam przecenione niedobitki.
Zabrałam do domu dwie male hortensje, dużego kuklika, trzy pelargonie i dwie doniczki calibrachoa.
Muszę sobie przygotować podłoże.
Mam jeszcze tylko pól worka kompostu i jeden worek ziemi do pelargonii.
Zamierzam to wymieszać z gliną, mączką bazaltową i wiórami rogowymi.
.