Przy okazji mnie naszła taka myśl, że kiedyś to się jakoś huczniej obchodziło imieniny/urodziny. Goście się schodzili bez zaproszeń (szczególnie z okazji imienin), bez umawiania (telefonów brak było), stół się uginał od ciast i sałatek (pomimo braków w zaopatrzeniu), wszyscy się przy stole mieścili (skąd tyle krzeseł ludzie mieli???)
Tak mnie naszło bo przypomniały mi się rokroczne imieniny u mojej Cioci Krysi, a dziś też Krystyny
Zastanawiam się nad zakupem jeszcze kilku cyklamenków. Dość długo, 3 lata czekałam, żeby moje zakwitły. Nawet był rok po posadzeniu, że zapomniałam o nich, bo nawet listek nie wyszedł z ziemi. To, że ich nie wyrzuciłam zawdzięczają turzycom ptasie łapki, które je osłoniły.