Ewo, po śniegu śladu już nie ma, ale miejmy nadzieję że będziemy mieli jeszcze w tej zimy malowniczą, śnieżną zimę. Na święta to raczej trzeba się przygotować że śniegu nie będzie.
Dziewczyny mnie dopadła grypa, dzisiaj byłam u lekarza ale już jest trochę lepiej. Mam nadzieję że się wykuruję, bo kto to wszystko przygotuję?
A dzisiaj wspominki letnie. Mnie najbardziej w tym roku zaskoczyły te białe lilie. Właściwie to już o nich zapomniałam, bo wsadziłam dwa lata temu, i wyszły jakieś marne badylki, a tu proszę, nie dosyć że wyrosły wielkie to jeszcze pięknie kwitły. Pysznogłówki w tym roku też wybujały - a to jes na to dowód.
Liliw mają tylko jedną wadę, nie pachną. Mam nadzieję, że tego lata też mnie zadziwią swoimi pięknymi kwiatami.
Motylki, motylki, kocham te delikatne kolorowe stworzonka.
A teraz zupełnie z innej beczki.. Dziewczyny jestem pełna pokory do swoich dokonań fotograficzny i żeby robić naprawdę udane fotki muszę jeszcze sporo się nauczyć. Zostały jeszcze jedne zajęcia na tym kursie na które czekam. Będzie to obróbka komputerowa zdjęć. Zajęcia mamy dopiero 25 stycznia. Na razie radzę sobie sama, ale mam nadzieję się podszkolić w tej niełatwej dla mnie dziedzinie.
Bo taka jest prawda, że dzisiaj zdjęć bez obróbki nie ma. Zdjęcie z aparatu to jest półprodukt, resztę musimy sami zrobić, a to dla mnie wcale nie jest łatwe.
A to fotki robione w naprawdę pochmurny mglisty dzień nad Wisłą.
A tu już zdjęcia nie nad Wisłę. Ta dziewczyna była za naszą modelkę.