Jesień, jesień. Lubię jesień, chociaż wiem że potem już zima. Ale zimę też lubię, zwłaszcza tę która nam nie skąpi śniegu. Bo śnieg jest potrzebny, nie tylko że jest wtedy pięknie. Wiadomo, że wody brakuje, wysychają stawy, strumienie i nawet Wisła we Włocławku zrobiła się węższa.
Te fotki to fotki z ostatniego pobytu na działce. Przywiozłam już część warzyw, robię domową wegetę. Jak zrobię to się pochwalę, jak będzie czym. Ale pokaże.
A to moje ostatnie fotki z ogrodu. Właśnie lubię bardziej jak mówię ogród niż działka.
Te aksamitku z roku na rok sieją się same. Kwitną niezawodnie od początku lipca. Żadnego zielska nie przepuszczą.
Miechunki, silny akcent kolorystyczny jesienią.
A tu duża plama bieli. Niskie, białe marcinki - niezawodne.
Uważam że kłosy melapartusa są piekne, rozplenicy nie ustępują w urodzie.
Turzyce włosiaste.
Hosty mają różne kolory jesienią. Ta przebarwia sie pięknie.

Z tyłu marcinki fioletowe.
Trawowisko w pełnej krasie.