Jej! Trzymam kciuki. Zdrówka!
Moja Mama jest już praktycznie całkiem sparaliżowana, jedną ręką cokolwiek rusza, za chwilę trzeba będzie ją karmić. Tato ledwo wyrabia. A wczoraj wchodził po drabinie na dach żeby liście strącić. Cokolwiek sobie zrobi i chyba się będę musiała do nich przeprowadzić żeby im pomagać??? o ile docelowo tak się ta impreza nie skończy w ogóle...
Fachowcy nie przyjeżdżają, wczoraj mieli być, dzisiaj mieli być - ani me ani be ani kukuryku. Brakuje mi też odbioru elektrycznego, poprawek na rysunkach od architekta (może w przyszłym tygodniu). I działającego systemu wentylacji (został im jeden dzień roboczy żeby skończyć).
Ze dwa tygodnie temu telefon od nowych właścicieli sprzedanego domu i zdjęcia że mają mokrą ścianę. I że "wady konstrukcyjne". My na to wielkie oczy bo nigdy nam się nic podobnego nie zdarzyło w domu. Wymyśliliśmy że liście spadły z czereśni obok domu i pewnie zatkały rynnę. Na sugestię że trzeba ją wyczyścić prawie usłyszałam że powinniśmy przyjechać i to zrobić
Starałam się być przyjazna i przyjacielska pomagać kiedy trzeba, zostawiliśmy im pralkę, mikrofalę, parę szaf w gratisie. Potem pilot do rolet im zamówiłam nowy bo stary nie miał klapki z tyłu trzymającej baterie. Same koszty bez żadnego dziękuję ale ok. Teraz padało więc nie spałam dumając czy wyczyścili tę głupią rynnę i czy nie cieknie gdzie nie trzeba deszczówka (w tym miejscu nie ma żadnych rur w ścianie więc nic hydraulicznego to nie mogło być). W międzyczasie wymyśliłam że montowali antenę na kominie z obejmą więc może ktoś wlazł na rynnę i się rozszczelniła albo pękła. Nie dzwonią więc chyba ok???
To wszystko nie powinno sprawiać że nie śpię w nocy - ale sprawia.
Generalnie najchętniej bym ich zablokowała buahahaha ale nie mogę. I chyba za blisko mieszkam

bo "mogłaby pani podjechać przy okazji". No okazji nie mam i ochoty już też nie. Są jakieś granice? Blokowa młoda para...