Magnolio, masz rację, za chwilę się nakręcimy. Będzie sianie na parapetach (paprykę już za chwilę można), kupowanie nasion, planowanie, obmyślanie... Tylko słoneczko nas musi trochę połaskotać, bo tak ponuro jest bez śniegu.
Jolu, zaraz pędzę karteczkę obejrzeć. W górach potrafi być szczególnie pięknie, choćby dla tego powietrza i przestrzeni warto tam się wybrać.
Pszczółko, takie zwroty akcji na stoku to nie dla mnie, o nie! Na każde zwężenie patrzę z przerażeniem, każdego narciarza pędzącego za mną wyobrażam sobie wpadającego na mnie, a oblodzenia to dla mnie koszmar. Raz jeździliśmy w takich warunkach, że stok był właśnie jakoś tak dziwnie oblodzony, chyba po lekkiej odwilży zamarzło i fatalnie było. Nawet ci lepsi ode mnie narzekali jak już się zjechaliśmy na koniec dnia, a ja myślałam, że po 3 dniach zapomniałam jak się jeździ.
Rozbawiłaś mnie surwiwalem wsiowym



A koń zaparkowany pod sklepem... bajka
Grupo, fajnie jak ktoś za mną tęskni

Myślę, że M-owi to nie przeszkadza. No tak ja myślę

Ta górka jest wspaniała do podciągania umiejętności. Polecam, ale od Was trochę daleko. My mamy 70 km.
Karolina, dziękuję za życzenia, odwzajemniam. Sałata wyszła, owszem. Pokazywałam w wątku kiedy pierwszy raz zbierałam, ale teraz nie pamiętam. Ale to wszystko w namiocie foliowym. Można też bardzo wcześnie kupić na rynku sadzonki sałaty (u rolników, którzy mają ogrzewane szklarnie) wiosną i będzie w podobnym terminie. W tym roku za długo zwlekałam i w końcu za późno wsadziłam i zgniły mi sadzonki. Mam tylko kilka samosiewek tak jak Ty, te żyją.