Pszczółko, dziękuję za dobre słowo. Dla Ciebie to pewnie chleb powszedni ta trasa, a dla mnie wyzwanie.
Co do loków, to uważam, że dobre dla takich jak ja, bo niewiele przy nich trzeba robić, bo zawsze jakoś wyglądają. Raz lepiej raz gorzej, ale zawsze jakoś. Teraz już mam gorsze, bo bardzo duży procent stanowią siwe i one już gorsze są, sztywne i nie poddają się tak skrętowi. Dodatkowo farbowanie je wysusza, a kręcone włosy są i tak z natury suche (wiad. od fryzjera ) i takie tam. Najlepiej nie rozczesywać za bardzo, na końcach w ogóle (tylko po kąpaniu), trochę zmoczyć albo nałożyć odżywkę bez spłukiwania i szopa gotowa. Jak dzieci na lekcjach mówią, że zasłaniam tablicę, znaczy, że trzeba odwiedzić fryzjera.
Bogdziu!!! Co Ty opowiadasz! Zobacz jakie ładne dziewczyny u nas na ogrodowisku z prostymi włosami są.
Karolina, wcale nie tak blisko, ponad 200 km, a rozpędzić się nie da, bo nie ma gdzie. Po drugie droga zdradliwa, niby czarna, ale bywa oblodzona. 4 godziny jazdy. Dość sporo jak na drogę powrotną z nart, bo człowiek zmęczony, dotleniony, osmagany mrozem na policzkach, w samochodzie rozmarza i spać się chce. Ale mi się dłużyłooo. Ale w sumie jestem zadowolona, bo znów pokonałam swoje lęki przed wyjazdem w trasę sama zimą, nawet przez Idzików trasę pokonałam w tę i z powrotem, he he. A dziecię teraz nic tylko o wyjeździe na narty gada w najbliższą niedzielę.
Kto nie jechał przez Idzików to nie wie jak tam jest... hardcor.. jak wracaliśmy na serpentynie auto wsiało na drzewie poniżej dzięki czemu nie stoczyło się do dołu.... to prawdziwa górska droga..brawo..
nie pożegnałyśmy się nawet, ale jakoś nie miałam ochoty pakować się w ten niedzielny tłum, a tam gdzie jeździliśmy to kolejka była na maks 4 minuty
Super, że mogłyśmy się poznać w realu i pozdrów D. super gość
A to słynne włosy w biżuterii..
Ania, za zdjęcie dziękuję, mnie samej ciężko byłoby takie sobie zrobić.
Dobrze, że nie dowiedziałam się wcześniej o tym aucie na drzewie. Brr... chyba bym nie pojechała tamtędy. Dzięki za brawa
Tłum niedzielny nie dawał pojeździć na spokojnie. Jak dla mnie to na tej górce, na której jeździłyśmy, było już trochę niebezpiecznie (ale ja widzę więcej niebezpieczeństw niż normalny człowiek). Co któryś osobnik nie panował zupełnie nad torem i prędkością i robiło się hardcorowo, męczyłam się. Młody pozjeżdżał kilka razy sam z czerwonego i pojechaliśmy. Pozdrowiony.
Marzena, dzięki za zdj. Dominik po pochwałach zadowolony, zagląda co napiszą Na zdj. grupowym mam włosy jak Zbigniew Wodecki
A moje umiejętności trochę przeceniasz. Ta górka była trochę za słaba, ale tylko trochę. Tam nie było ciut trudniejszych tras, brakowało takiej pośredniej. Ale w Czechach mamy takie upatrzone. Jak w tym roku będzie dobry sezon, to mam nadzieję zrobić znowu krok do przodu, ale ja dobrą narciarką nie będę, po prostu się boję tej prędkości. Ale spokojne zsuwanie sprawia mi radochę i nie mam aspiracji na wyczynowca.