No cześć, boćku zagubiony! Powiem Ci tak: nie wiem, co zdziałały fretkowe kupy, a co inne środki, bo zastosowałam bardzo skomplikowaną i żmudną metodę "wypychania" go z terytorium "skopanego". No i skutek jest taki, że mam go już (bo sądzę, że to jest 1 osobnik) po drugiej stronie domu

. No to znowu przypuściłam szturm, po którym na drugi dzień nie pokazał się żaden kopiec, za to ja mam popękane spierzchnięte ręce i w krzyżach czuję "uwaga! nie schylać się"!