Aldonko,zaciekawił mnie tytuł twojego ogrodu-lek na całe zło,pieknie to ujęłaś.Dla mnie ogród też stał się ważny w życiu,mimo,że przygodę z nim zaczełam na stare lata 2 lata temu.Nie żałuję,że zatrzymałam się na dłużej u ciebie i bedę na bieżąco śledzic twoje poczynania.Chylę czoła dla włożeonej cięzkiej pracy.
Co pokażesz roślinke to pięknośc. Dziś te słowa oczywiście odnoszą sie do irysa. Trzeba do Ciebie stale zaglądac żeby czegoś nie przeoczyc.Za parę lat będziesz miała cudowny i do tego unikalny ogród. Zresztą już jest piękny.Serdecznie pozdrawiam.
Witaj Ewo, od dawna śledzę Twój wątek. Historia domu i ogrodu jest niezwykle ciekawa, a to co zrobiliście godne podziwu. W ogóle miejsce do życia cudowne, a ten strumyk - brak słów.
Podoba mi się zdjęcie z Twoim tatą przy kominku, kiedy planujecie kolejne prace. Mój tato dużo mi pomaga, właściwie dzięki niemu udało się wyremontować dom. Najczęściej śmieje się z moich pomysłów lub wręcz złości, ale zawsze mogę na niego liczyć. Jak do tej pory przeforsowałam wszystko, co chciałam. Widzę, że ubolewa nad tym, że ciągle "kradnę" ziemię pod kwiaty i krzewy kosztem jego warzyw. Tyle ich wysiewa, że mógłby wyżywić pół wsi. Ale widzę też, że cieszy się, jak wszystko wokół zmienia się i pięknieje.
Co do pszczół, pasieka liczy ok. 30 uli. Wokół same łąki, leżące odłogiem pola, lasy, ale brak roślin miododajnych.Trzy lata temu pomagałam przy młynkowaniu i w ciągu dwóch dni odwirowałam 200 l miodu. Nie wspomnę już, że na trzeci dzień nie mogłam się podnieść z łóżka. W tym roku było kilka kilka razy mniej miodu. Aż żal, bo ojciec poświęca temu tyle czasu i wysiłku. Mamy głównie miód wielokwiatowy, czasem zdarzy się spadziowy. Uwielbiam miodek na śniadanie.
Znalazłam tylko jedno zdjęcie z ulami. Nie są tak ładne jak Twoje. Pozdrawiam