Monia - ja nie cierpię chemicznych oprysków ale jak mus to mus.
Przelecialam cały ogród prawie - mszyce mam nawet na hortensjach, rododendronach i powojnikach - MEKSYK!
Do tego świeżo zakupiona limelight zaczęła mi wczoraj dosłownie mdleć w oczach - dwie mam wsadzone obok siebie, jedna ładna i jędrna a druga oklapnięta - dobrze, że rzuciło mi się w oczy...nie wiem co jej - wyglądało na to, ze za mało wody, choć obie podlewane jednakowo..tamta jednak jakby trochę krzywo wsadzona i woda ściekała w dół - poprawiłam, podlałam (nawet na noc butelkę jej zostawiłam z wodą w ziemi) no i dzisiaj juz lepiej - nawet pączki się pokazują

Oczywiście oblepione jakimś owadzim badziejstwem, ale opryskałam...
Anabelki też jakieś kaprawe i pogryzione i liscie zczarniałe - ale pączki mają - a najwięcej te w tym roku na wiosnę wsadzane - przy wiosennych porządkach u Mamy oddzielone od matecznej rośliny

Ledwo po dwa patyki z ziemi wystają a po kilka pąków mają
Masakra z tymi roślinami - gorzej jak z dziećmi
Cisa też spryskalam trochę owadobójczym, ale już wyczytałam, że z tymi tarcznikami to gruba batalia nas czeka, więc jutro jadę po specjalny srodek na to...trzymajcie kciuki, żeby udało się go uratować bo się wścieknę normalnie jak takie wielkie drzewsko nam szlag trafi !
A poza tym wszystko rośnie i cieszy oczy
____________________
Ogród Marty - Kochaj i podążaj za marzeniami...