Ten szczawik bordowy to odmiana deppei, w całości nazywa się oxalis deppei, rozmnaża się go z takich bulwek przybyszowych, które tworzy, w gruncie to roślina jednoroczna. Sama mam odmianę o takich fioletowo-bordowych listkach.
A ten który się panoszy w ogrodach to szczawik zajęczy, albo żółty.
Gabrielo, a może Ty znasz sposób na pozbycie się tego szczawika zajęczego .... bo jak na razie, to człowiek tylko rękami go wydłubuje i jęczy, że plecy bolą
Gabrysiu dzięki kochana, że wyjaśniłaś sprawę tych dwóch szczawików raz a dobrze
Ja niestety też mam to drugie zielone paskudztwo, które podobno jest nie do zniszczenia. Natomiast bordowy szczawik wcale się nigdzie nie rozsiewał z tej donicy i gdzieś przeczytałam, że można go było wstawić do piwnicy i wiosną znów by się odrodził. Niestety, nie wiedziałam i zmarzł na zewnątrz. Teraz już będę mądrzejsza.
Dziewczyny, ja nie mam szczawika, zamiast niego za to mam gwiazdnicę pospolitą, która w niesamowicie szybkim tempie tworzy intensywnie zielone kożuszki drobnych listków, kwitnie maleńkimi białymi kwiatkami, potem rodzi nasiona i szybko żółknie, ale w jej miejscu natychmiast pojawiają się nowe rośliny. Jak poleje się jakimś paskudztwem to pada, ale ponieważ rozmnaża się z nasion i tak to niewiele daje. Z Waszym szczawikiem sytuacja jest dokładnie taka sama, więc bezradnie rozkładam ręce.
Ślicznie Wandziu! Za każdym razem odwiedzając Twój ogród odkrywam coś nowego i fascynującego. Jesteś rzeczywiście mistrzynią w znajdywaniu miejsca dla nowych nasadzeń Masz tyle roślin, a one wszystkie tak pięknie uzupeniaja się i wypełniają każdą wolną przestrzeń. Po części chyba też dlatego, panuje u Ciebie bajkowy, trochę magiczny nastrój