Borbetko jaki bałagan Wszędzie wychuchane,wydmuchane...
A tuje kule jak często tniesz w sezonie? Czyli tymi owczarskimi lepiej Ci się tnie niż żywopłotowymi,chyba też się skuszę..
Miłego radowania z powrotu córci
Znowu tu siedzę, bo nie mam siły wyjść na dwór. Czytanie forum jest przyjemniejsze w prawie chłodnym pokoju, a żar z nieba daje się we znaki.
Bałaganu nie pokazuję Irenko, tak już mam, ale on jest i to duży .
Moniko bardzo dziękuję za odpowiedź w sprawie cięcia kul mnie też okropnie żrą komary, psikam się czym popadnie nawet aromatem waniliowym do ciasta smaruję, bo jak wieczorkiem podlewam donice na tarasie to prawdziwy rozlew krwi oczywiście mojej, a i tak to nie pomaga Życzę Ci kochana spokojnej i radosnej niedzieli, zapowiadają u nas deszczyk w nocy więc może rano będzie można wypić kawusię na tarasie i pooddychać rześkim powietrzem
Ojej, byłoby fajnie w chłodku popić kawkę. U mnie spłuczka w łazience mokra jest. Faktycznie jak jest mokra, to popada. Ciekawa jestem czy się sprawdzi tym razem. Wczoraj w nocy podobno padało, M. mówił. Ja nie słyszałam nic a nic. Po koncercie byłam tak wybombana, że nic nie wiem .
Poszłam przed chwilą przestawić zraszacz i wróciłam mokra,odwrócił sie i prosto na mnie...no za taki prysznic to ja dziękuję,dosyć,że zimno mi po lodach to jeszcze nocny śmigus dyngus..
Też zdecydowanie wolę lato,nie cierpię jesieni,nastraja mnie ojojoj...
A spotkanie jak najbardziej jestem za,może kiedyś coś skombinujemy.Na forum jest też moja siostra,właściwie za nią tutaj przydreptałam..
Anulka, owczarskimi bosko się tnie, polecam. Kule tnę 2-3 razy i już mnie denerwuje wygląd Thui Danica, znowu jest nierówna, ale teraz jadę na urlop i jak wrócę 14 to chyba nie będę szaleć, trochę późno na cięcie. Znowu mam kreta, kolejnego. Jednego już złapałam i następny skubany kopie. Jak ja mam dość tego. Niby wyjada co trzeba, bo żadnych pędraków nie mam, a przy takiej wilgoci pewnie byłoby ich pełno, ale roboty mam przez niego tyle, że już sił mi brak. Poza tym już 3 pełny słoik ślimaków nazbierałam i zmordowałam, bo co z nimi? Szkodniki strasznie. Pozbywam się funkii z ogrodu, daruję sąsiadce, bo jaka pociecha jak wszystko wyżarte? Pierwszy raz mam w tym roku daturę i zeżarta kompletnie. Żadnej radości. Najwięcej jest tych bez domków. Nie wiem skąd to wszystko przyłazi. Chyba zawalę to rowy wkoło zielskiem, żeby woda się tak nie zbierała. Pomysłu już nie mam. Róże te coś zżera, walczę o nie, nie wiem czy uda mi się. Obym nie skończyła na jakimś jednorocznym pnączy na pergoli. Obaczym. Jadę sobie i muszę obrobić wszystko, zabezpieczyć przed upałami, które mają być i nie chce mi się iść teraz, bo mnie komary na pożywkę wezmą. Te robale to chyba Sodoma nastająca jest.