Troszkę jestem umęczona Irenko ale szbko sie regeneruję.Oswiadczam ze wygralam walkę z kuną!! Ona jest spryciara ale ja okazałam się większą.Widziałam ją i kładłam się ze smiechu co ona wyprawiała z zabawkami mojej Moli .Bawiła sie na ogrodzie jak piesek ,az ukradła gumowego kurczaka i zawlokła go na drugi koniec działki ,,śliczne to zwierzątko z białym krawatem

Teraz do rzeczy ,,wypastowalam słupy po których zawsze sie wspinała ,,powiesilam 30 balonów które ruszaly się na wietrze ,oprócz tego dzwoneczki ktore robily troszkę halasu nie weszła tą dziurą pierwszego dnia Bała się i uciekla do lasu Na drugi dzień włożyłam puszkę z piwa w dziurę i zapiankowałam .Siedzialam cicho i czekałam na nią Przyszla a jakze ale puszki nie ruszyła Obeszla natomiast cały dom ze wszystkich stron ,wspieła sie gdzie tylko mogła w poszukiwaniu niedoróbek fachowców ,,,tyle że ja wczwsniej to sprawdziwalam i wiedziałam ze takowych nie ma .Wypastowałam wszystkie słupy aby nie miała tak łatwej drogi .Poddała się i poszła do lasu .Dzisiaj w nocy znowu przyszła ale nadal nie ruszyla puszki poskakała i piłeczka i poszła do lasu .Mysle ze wygrałam ,,wiem ze bedzie wracała ale nie dam jej szans powrotu Niech sobie ta puszka piwa tkwi tak długo aż zapomni o moim domku .Kiedys ja usunę i naprawię dziurę.Ciekawe czy dałaby sie oswoić ,tak naprawdę to ona mi sie bardzo spodobała .szkoda ze taki z niej szkodnik