Witam wszystkich serdecznie! Tych którzy mnie jeszcze pamiętają i tych którzy nie mieli przyjemności mnie poznać. Po tylu latach nieobecności macie prawo mnie zapomnieć. Nie wiem od czego zacząć. W moim życiu tyle się wydarzyło nie koniecznie dobrych rzeczy że troszkę ciężko mi się otworzyć. Nie mogłam bywać z Wami ponieważ nie mogłam pogodzić się z utraty domu i ogrodu, wchodzą tutaj zawsze bardzo płakałam. Tak bardzo cierpiałam aż dostałam zawału. Jak widać przeżyłam, a kiedy nabrałam sił, los mnie doświadczał nadal nie szczędząc goryczy. Takie jest życie wiem, co nie znaczy że przestałam cierpieć. Zostałam sama z jednym kotkiem w obcym mi mieście i nie wiem co robić dalej. Za oknem mam piękny ogródek, pergolę z różami, hortensje, trawy ozdobne, werbeny patagońskie i wiele innych roślin. To jest ogródek który stworzyłam na ulicy przed moimi oknami. To jedyna rzecz która mnie cieszy na dzień dzisiejszy. Opiekowałam się chorym mężem ledwie sobie radząc, sypiałam po dwie godz na dobę. Mąż odszedł 8 marca tego roku. Na drugi dzień straciłam ukochanego pieska, następnego dnia kotka, a tydzień póżniej moją przyjaciółkę którą też się opiekowałam. Za dużo było śmierci przez te trzy miesiące nowego roku. Owszem mam dwóch synów, lecz bardzo rzadko. Jeden lata po niebie bo jest pilotem, a drugi pływa po wszystkich wodach świata. Jestem więc sama i nie mam pomysłu na dalszy etap mego życia. Odwiedziłam dziś ogrodowisko aby nabrać nowych sił. Tutaj byłam bardzo szczęśliwa i choć trwało to tylko 7 lat to był mój najpiękniejszy okres w życiu. Bardzo tęsknię za tym miejscem i czasem. Wiem że jest tu wiele osób które zawsze mnie wspierały. Szukam więc ulgi dla mego serca aby się pozbierać, aby móc się do kogoś odezwać. Jeszcze raz bardzo serdecznie was pozdrawiam.