Jest jeszcze mały drobiażdżek, z którego jestem bardzo zadowolona, chyba nawet dumna. Pamiętacie te smutne doniczki z wrzosami wykopanymi wiosną z nieudanego wrzosowiska? Bardzo się zastanawiałam co z nimi począć. Wyględne to one nie były, a wyrzucić było mi ich szkoda.
To te smętne roślinki:
Niesamowite jak rośliny odwdzięczają się za opiekę. Oczywiście zmiana warunków miała tu decydujące znaczenie (dużo słońca od rana do prawie zachodu i znacznie mniej wody).
Tak te same roślinki wyglądają dzisiaj:
Są zdrowe i (mam wrażenie) uśmiechnięte

. Rosną pięknie. Przycięłam je, pogłaskałam, podsypałam nawozu i czekam na jesień. Wiecie dlaczego...

.