Dzisiaj spacerowałam w pewnej starej dzielnicy Gdańska, z którą sąsiaduje wiele ogródków ROD, zarówno w ogródkach przydomowych i tych ROD, były ogromne ilości przebiśniegów, które rozsiały się poza ogrodzenia na przyuliczne trawniki. Tak jęczałam z zachwytu, że eM własnymi gołymi rękami wbił się w glebę i wyciągnął dla mnie całą kępę, owinięte w znaleziony woreczek foliowy przybyły do mojego ogrodu. Podzieliłam na 3 kępy Ręce eMa i jego pazurki - no widok niezapomniany, pełne poświęcenie, trzeba było kończyć spacer

Ja właśnie pomyślałam że chociaż łyżkę do torebki wrzucę z woreczkiem

Taa, prawie jak z filmu "Noce i dnie"

No wiesz, nie zawsze mam eMa u swego boku, a moich pazurków szkoda, bo i tak prawie ich nie mam