oj gdzie, gdzie.. tu i tam ... ale do Ciebie zaglądałam, relację z szuszu też poczytałam, oko nacieszyłam, humor poprawiłam na trochę i zapadłam w sen... zimowy...
Ale wpadłam dzisiaj do was znowu po dłuższej przerwie i jakoś mi tak znowu zachciało się chcieć...
pytanie o to kto był pierwszy ... czy w kwestii jabłka czy prozaicznego jajka i kury zawstydza naukowców od wieków ... czytałam hipotezy obstawiające jajko i wywód udowadniający i te przemawiające za kurą ... mam mętlik i chyba tu ... wielopoziomowo należałoby ten dylemat roztrzaskać
i kury niestety ze skansenu w tokarnii ... moja jajecznica zatem rano tylko sklepowa
Tylko wielopoziomowość tu pomoże.... albo kury ze skansenu, bo te jeszcze do muru vel płotu przycisnąć można, może parę z dzióbka puszczą Bo Newtona to raczej nie da nam się namierzyć...