Joasiu przy małych szkrabach planowanie nie wypala ... w drugim roku życia Viki mniej więcej zrozumiałam to oblizawszy się chęcią tylko po kilku planowanych wyprawach stłamszonych w gorączce ... nie można planować ... trzeba sznować każdą zdrową i pogodną chwilę ... jest pogoda ... jest zdrowe pacholę wsiadamy do bumka i przed siebie ... zostawiamy pranie ... prasowanie ... wybaczcie motyczki też zostawiamy i korzysta się z chwili ... potem się unormuje ale już nikomu nie chce się planować ... ")
Młodzawy wespół pewnie że tak ... zabieramy Kasię i jedziemy ... pozdrawiam
Napisałaś: nie można planować ... trzeba sznować każdą zdrową i pogodną chwilę ... jest pogoda ... jest zdrowe pacholę wsiadamy do bumka i przed siebie ... zostawiamy pranie ... prasowanie ... wybaczcie motyczki też zostawiamy i korzysta się z chwili ... potem się unormuje ale już nikomu nie chce się planować ..
I to lubię!Ostre planowanie nigdy mi nie wypaliło,a spontan! Jak najbardziej! Gratuluję podejścia do tematu.....
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
Iza bo dzieci już tak mają żeby zrobić 'na złość' my od lat nie planujemy np sylwestra bo zazwyczaj w ostatniej minucie wyskoczy gorączka i dupa blada...
Dziękuję Ci bardzo. Jestem i będę bo miło się u Ciebie przebywa. A ta ostania sesja zdjęciowa otulona śniegiem. Mistrzostwo.Pomimo tego, że jest tak zimno to aż chce się dzięki Tobie iść w ten biały puch i szaleć
Ha ha ha dokładnie tak. Mój m. uczył się swojego rzemiosła w USA i tam takie numery jak tutaj
nie są do przejścia. Ma być czyściutko i terminowo. A w Polsce wciąż jeszcze:" szefowo gdzie ten obiad?", "kiedy kawusia?" ( teksty skierowane do mojej mamy od firmy remontującej dachy).A mnie aż zagotowało.
I w buciorach taki do domu sie pcha i kibel sasikany dookoła zostawia. No dramat istny.
A mój m. to totalnie zakręcony jest. Na początku ekipy się na niego wkurzały, że jakiś nie taki, że co on się czepia, że ta hameryka to mu siadła itp. Bo mój kochany chodził po budowie i kazał im podnosić każdego gwożdżia, który leżał na ziemi. Po pierwsze nie sznują pieniędzy inwestora bo przecież gwożdzie też kosztują
a po drugie jak ktoś sobie w nogę w bije lub oponę to dopiero będzie płacz. Śmieci muszaą być w jednym miejscu, materiał w drugim. A nie jak w chlewie. No i zero alkoholu w pracy. Raz "fachowiec" musiał się pakowac bo obok niego stała pusta puszka po piwie. A on jeszcze twardo się upierał, ze to nie jego. No jeszcze testy DNA będzie trzeba chyba robić. Teraz już się nauczyli i się pilnują ( albo pilnują kiedy mój m. wkracza na budowę )
Dziękuję Ci bardzo. Jestem i będę bo miło się u Ciebie przebywa. A ta ostania sesja zdjęciowa otulona śniegiem. Mistrzostwo.Pomimo tego, że jest tak zimno to aż chce się dzięki Tobie iść w ten biały puch i szaleć
... najwyższa pora nauczyć wykonawców szanowania terenu pracy ... dlaczego ekipy budowlane w wielu krajach wchodzą i wychodzą bez pandemonium po sobie ... wszystko jest możliwe tylko trzeba szanować drugiego człowieka i jego własność ... masz wyzwanie przed sobą ...
no a ja mam Cię chyba całkiem nie daleko ... buźka
Ha ha ha dokładnie tak. Mój m. uczył się swojego rzemiosła w USA i tam takie numery jak tutaj
nie są do przejścia. Ma być czyściutko i terminowo. A w Polsce wciąż jeszcze:" szefowo gdzie ten obiad?", "kiedy kawusia?" ( teksty skierowane do mojej mamy od firmy remontującej dachy).A mnie aż zagotowało.
I w buciorach taki do domu sie pcha i kibel sasikany dookoła zostawia. No dramat istny.
A mój m. to totalnie zakręcony jest. Na początku ekipy się na niego wkurzały, że jakiś nie taki, że co on się czepia, że ta hameryka to mu siadła itp. Bo mój kochany chodził po budowie i kazał im podnosić każdego gwożdżia, który leżał na ziemi. Po pierwsze nie sznują pieniędzy inwestora bo przecież gwożdzie też kosztują
a po drugie jak ktoś sobie w nogę w bije lub oponę to dopiero będzie płacz. Śmieci muszaą być w jednym miejscu, materiał w drugim. A nie jak w chlewie. No i zero alkoholu w pracy. Raz "fachowiec" musiał się pakowac bo obok niego stała pusta puszka po piwie. A on jeszcze twardo się upierał, ze to nie jego. No jeszcze testy DNA będzie trzeba chyba robić. Teraz już się nauczyli i się pilnują ( albo pilnują kiedy mój m. wkracza na budowę )
Na szczęście powoli się to zmienia...niestety powoli...
Nasz dom kończony był w zimie...w marcu wprowadziliśmy się jak był śnieg jeszcze...no ale jak stopniał to nam szczęki poopadały...ile syfu, śmieci i butelek!!!
Parę lat później dobudowywaliśmy garaż i tu już pełna profeska...czysto, zero alkoholu w trakcie pracy...posprzątane, pomyte....no ale fachowiec parę lat na zachodzie pracował to się nauczył i zauważył , że się to opłaca
Napisałaś: nie można planować ... trzeba sznować każdą zdrową i pogodną chwilę ... jest pogoda ... jest zdrowe pacholę wsiadamy do bumka i przed siebie ... zostawiamy pranie ... prasowanie ... wybaczcie motyczki też zostawiamy i korzysta się z chwili ... potem się unormuje ale już nikomu nie chce się planować ..
I to lubię!Ostre planowanie nigdy mi nie wypaliło,a spontan! Jak najbardziej! Gratuluję podejścia do tematu.....
I o to chodzi w życiu..... plany do życia dopasowujemy, a nie życie do planów....
Hanuś... ja całe życie spontan....