wrzesień mnie przeczołgał zawodowo i mentalnie ... szczęśliwie zahaczyłam o festiwal róż ... nieszczęśliwie nie udało się z festiwalem traw

... ale następnom razom

musi się udać ...
wczorajszy ranek nie zapowiadał ładnego dnia ... jednak gdy ja perfekcyjną i ze ścierą rzuciłam się na powierzchnie w domku siem wypogodziło ...
ok 14 wypadłam na front i ... dostałam turbo doładowanie ...
wygenerowałam dwa wory zielonych śmieci (chwasty i obcięte byliny) ...
zlokalizowłam nowe pąki jeżówki ... apel o porcję słoneczka do matki natury by mogły zakwitnąć ... o tej porze cenne
spionizowałam The Fairy bo legła ... nie wiem gdzie usłyszała, ze dama ma leżeć i pachnieć

ale ponieważ nie pachnie to i leżenie jej uniemożliwiłam ... teraz jest dama o laskach
powstała hipoteza na nowe obsadzenia i chyba w momencie kombinowania misz maszu zrozumiałam, ze muszę zrobić kancik ... miałam spróbować ... ale się zawzięłam i ...
colage z przed i po w odwrotnej kolejności

... bo z sił na montażu padłam


w trakcie
i po ...