Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Stary dom, zapomniany ogrod i ...ja na francuskiej ziemi

Stary dom, zapomniany ogrod i ...ja na francuskiej ziemi

agata_chrosc... 19:32, 29 cze 2012


Dołączył: 28 lis 2011
Posty: 5351
No widzisz, a ja zupełnie nieromantycznie zamierzam swoją wisterię wykarczować, bo prawie nie kwitnie, za to czepia się wszystkiego co napotka. Nie miała szczęścia do romantycznej właścicielki!
____________________
ogród w Holandi
betysia 19:32, 29 cze 2012


Dołączył: 18 cze 2012
Posty: 1810
i hortensjowo... ( ale prosze o wyrozumialosc bo to tegoroczne malenstwa)


oto biala hortesja "wudu" 1 z 2









i bukietowa " vanille fraise "










i n/n 2-latka



















____________________
Stary dom, zapomniany ogrod i ... ja na francuskiej ziemi http://starydomzapomnianyogrodija.blogspot.fr/
akanta 19:40, 29 cze 2012


Dołączył: 15 gru 2010
Posty: 2361
Lena napisał(a)




Betysiu Ty mi z nieba spadłaś z tą Wisterią - kocham ja od ponad 12lat !!!

Na początek muszę napisać ,że zbyt skromna jesteś - spodziewałam się po przeczytaniu wstępu,starej chatki z zapuszczonym ogrodem a ty tu a TAKĄ willa wyskakujesz w objęciach Glicyni No szok normalnie - masz cudowny dom i możesz być wyjątkowo z siebie dumna - obcy kraj,tylko 4 lata i takie wyjątkowe osiągnięcie w postaci własnego domu!!!
Wiem już teraz ,że stworzysz jeden z ładniejszych ogrodów na forum - bo francuskiego klimatu to my tu w Polsce nie osiągniemy
Pozdrawiam cie gorąco i czekam na fotorelację

Betysiu tym razem kolejny raz, ja u Ciebie z wizytą .Ten zmysłowy kolor pasuje do Twojej osobowości.I wcale się nie dziwię,że tak cię oczarowała ta Wisteria bo morzna utonąć w zachwycie w morzu kwiecia.Szkoda ,że nie mamy podobnego klimatu.Pozostaje tylk pomarzyć.
____________________
Anna - Ogród dla Agusi - zgodnie z naturą
betysia 19:41, 29 cze 2012


Dołączył: 18 cze 2012
Posty: 1810
agata_chroscicka napisał(a)
No widzisz, a ja zupełnie nieromantycznie zamierzam swoją wisterię wykarczować, bo prawie nie kwitnie, za to czepia się wszystkiego co napotka. Nie miała szczęścia do romantycznej właścicielki!


A ja Agatko jakos niepoprawnie romantyczna jestem i zostawiam wszystko
a o wisteri marzylam jeszcze w Polsce wiec bronie jej jak " niepodleglosci" ...mimo,ze czepia sie wszystkiego co napotka...
____________________
Stary dom, zapomniany ogrod i ... ja na francuskiej ziemi http://starydomzapomnianyogrodija.blogspot.fr/
agata_chrosc... 19:46, 29 cze 2012


Dołączył: 28 lis 2011
Posty: 5351
Tylko trzymaj ją z daleko od rynny bo ją połknie
____________________
ogród w Holandi
anula_wn 19:53, 29 cze 2012


Dołączył: 08 cze 2011
Posty: 7829
Betysiu, pieknie opowiadasz Waszą historię ! Jetseś wrażliwym człowiekiem, który zwraca uwagę na to, na co inny by nie zwrócił.... to piękne ! obyś nigdynie zatraciła tej wrażliwości
Życie jest takie ulotne, wśród nas tyle pięnych historii.... Dla mnie takie zaczarowane domy i ogrody to magia ! cieszę się, że umiesz to docenić
____________________
anula mój mały raj na ziemi
akanta 20:04, 29 cze 2012


Dołączył: 15 gru 2010
Posty: 2361
betysia napisał(a)
Czesc II

Poczatek mojego nowego "francuskiego " zycia nie byl latwy jak kazdego, kto decyduje sie rozpoczac nowe zycie z dala od ojczyzny...Jadac tutaj mialam wielkie plany i pewne wyobrazenia o tym pieknym, tajemniczym i odleglym kraju... przyjechalam tu pod koniec grudnia...w Polsce pozostawilam wspomnienie wigilijnego stolu i domu skapanego w bialym puchu a tu...zastalam zamglona, zaplakana Francje , ktora nie zrobila na mnie takiego wrazenia jakiego oczekiwalam...
Zastanawiam sie jak nierozsadnym trzeba byc czlowiekiem aby zostawic wszystko ( dom, dobra prace) , spakowac 3 walizki do samolotu i ruszyc przed siebie...bo maz dostal propozycje pracy.
Wiedzialam, ze nie bedzie latwo, ale ze az tak trudno tez nie...
Maz pracowal a ja przez pierwszy rok w domu z 4-letnim synkiem umieralam z tesknoty za rodzina i krajem...
Aby nie oszalec do konca, zdecydowalismy, ze skoro planujemy tu zostac to nie ma na co czekac i trzeba poszukac cos dla nas, miejsce, gdzie stworzymy cos wlasnego, namiastke wlasnych tesknot, wspomnien , marzen i tak rozpoczelismy poszukiwania domu....
Jak wspominalam w pierwszym poscie, nie bylo to latwe...domy wogole mi sie nie podobaly, kazdy kolejny dopingowal mnie aby wracac do Polski az..zobaczylam kwitnaca wisterie, ktora mimo jak sie okazalo wielu lat osamotnienia miala niesamowita wole zycia i przezyla... a tym samym zapoczatkowala nasze "nowe " zycie...




W ogrodzie odkrylam wiele starych , zdziczalych krzewow roz, ktore tonely w metrowej trawie i chwastach...
Ja , osoba, ktora roze podziwialam jedynie na zdjeciach nie mialam pojecia co z nimy robic, jak je ratowac...
Zaprosila tutejszego "znawce" i przyjacela ogrdow i ku mojej rozpaczy stwierdzil,ze nic z nich nie bedzie, ze wszystkie sa za stare i zbyt chore by im pomoc, wiec maz z wielkim bolem serca zabral sie do "sprzatania" ogrodu z wszelkich krzakow, chaszczy i rozanych rabat po ktorych mialy pozostac jedynie wspomnienia...
Po mordeczej pracy "pieleniu" ogrodu widzac moj smutek i rozpacz,ze nie udalo sie nic odzyskac, nic uratowac ..przyniosl mi 2 krzonki, bo krzaczki to za duzo powiedziane...
Postanowilismy,ze dosypiemy co trzeba na wzmocnienie i sprobujemy, a co...a noz sie uda i ...voila...oto ona, pierwsza z odratowanych dam...




Rozowo-kremowa, wysoka1.5m, grube pedy o ciemno-zielonych lisciach, choc mlode pedy jak i liscie maja bordowy kolor a zapach....nieziemski!!!!


Róża także jest niebywale oryginalna.Należy ona do serii wielobarwnych odmian noszących imiona sławnych malarzy.Znam ją - nazywa się Camille Pisarro. Pięknie i szlachetnie czynisz przelewając swoje tęsknoty na tak radosną twórczość ogrodową.Róże są długowieczne ,mam dwie od początku ogrodu.Ograniczam jej ilość pędów więc ma karpę jak duża kalarepa /twardą ,zdrewniałą /.Ale jej pędy są tak żywotne ,że tą skorupę przebijają -to niesamowite jaka w niej jest wola życia.Nie trzeba się więc poddawać tak jak ona ,odżywić i poczekać na odnowę.Może te inne róże tworzyły niegdyś wraz z nią piękną impresjonistyczną kolekcję .
____________________
Anna - Ogród dla Agusi - zgodnie z naturą
akanta 21:19, 29 cze 2012


Dołączył: 15 gru 2010
Posty: 2361
betysia napisał(a)
A oto i 2-ga z dam...myslam wtedy ,ze juz ostatnia... ale los czasami plata nam figle...
Ta rowniez bardzo intensywnie pachnie, nieco nizsza ale za to juz kwitnie 3 raz!!!! Kwiaty duzo mniejsze niz przy pierwszym kwitnieniu ale za to ten intensywny zapach... uwielbiam





... a teraz roza, ktora posadzilam obok jadalni przy oknie to Pierre de Ronsard , roza pnaca do 3 m.
To jej pierwszy rok ale widzialam 3 latke i niemal nie zemdlalam!!!







Tę pierwszą /czerwoną/ poobserwuj i porównaj z opisem R.Ingrid Bergman,Konrad Adenauer jednak najbardziej pasuje mi do R. Remembrance z tej fotki.Ale ta Ronsard .......mmm jest niebiańska
____________________
Anna - Ogród dla Agusi - zgodnie z naturą
akanta 21:56, 29 cze 2012


Dołączył: 15 gru 2010
Posty: 2361
betysia napisał(a)
Czesc VI ... ...KOt NIE ZWYCZAJNY
Jak juz wspomninalam czasami czuje sie samotna…tz mam wspaniala rodzinke, jest nas niewielu ale to zawsze rodzinka nie wylaczajac kota Brutusa, ktory co Was zapewne zaskoczy rowniez jest czystej krwi patriota…kraj pochodzenia …POLSKA !!!!!
Dzielne i kochane kocisko, ktore dzieki swoim wlascicielom i bez pamieci zakochanej w nim Panci domyslam sie,ze wbrew swojej woli przeprowadzil sie razem z nami !
Kot jak kot kazdy powie…ale to NiE taki ZWYKLY kociak
wczesna wiosna w roku ,gdy w grudniu wyjechalismy do Francji wracjajac z pracy w zimny i mokry wiosseny wieczor slyszalam cichutkie piskanie … nie ukrywam,ze nieco sie balam po ciemku lazic po krzakach ale to bylo silniejsze…i znalazam jego…przemoczonego do ostatniego klaczka, malusienkige i chudziutkigo kociaczka…bez szans na przezycie
I coz ja biedna moglam zrobic…z kotem w kieszeni wracalam do domu, do malego synka i w pospiechu dzwoniac do meza z zapytaniem czy mozemy…… ?
l od razu uslyszalam,ze chyba oszalalam, dopiero co zakonczylam zalobe po mojej 5 letniej kotce, ktora wlasnie odeszla i znowu kot… ???? Zdecydowane i glosne NIE brzmialo powaznie i nie wrozylo nic dobrego…!
Po kilku minutach maz zazwonil ponownie i ze spokojem stwierdzil, ze moge go zabrac ale znajdziemu mu inny dom…tylko,ze on wtedy nie wiedzial, ze kot juz od godziny spal na jego ulubionym fotelu !!!
I tak oto nazsa rodzina nagle sie powiekszyla… a kot przebyl 1896 km i od 4 lat jest nie lada kaskiem dla tutejszych francuzek ! Kazdy kto ma kota wie,ze one nie lubia przeprowadzek …
Przed zakupem nowego domu wynajmowalismy mieszkanie w wiezowcu na 11 pietrze!!!! Po pierwszym spacerze na smyczy kot nie wiem jakim cudem uciekl mezowi …a ja przez 2 tygodnie wieczorami chodzilam I szukalam go bez utraty wiary I nadzieji na odnalezienie. Przeplakalam wiele nocy, jak on, sam w nowym miejscu I duzy miescie, wsrod tylu wiezowcow sobie da rade… Maz mial ogromne wyrzuty sumienia I sam nie mogl uwierzyc w to co sie stalo…
Po ok 3 tygodniach poszukiwan I kolejnej depresji siedzac w oknie I ogladajac wschod slonca z 11 pietra zauwazylam JEGO…pod naszym blokiem siedzacego w krzakach… o malo nie umarlam z wrazenia , emocji I szczescia… w pizamach o 6 rano na boso zjechalismy winda po nasza zgube, ktora odnalazla sie w niewiaygodny sposob!
Brutus nauczyl sie sam jezdzic winda I jak chcial wyjsc, mialczal pod drzwiamy a ja odprowadzalam go do windy, wciskalam 0 a on zjezdzal sam na parter I chasal do woli… gdy chcial wrocic do domu siedzial obok windy I czekal na nas lub…uwaga … na sasiadow z naszego poziomu I wracal na 11 pietro… I drapal w drzwi…
Wszyscy dookola dziwili sie I podziwiali go, pytali jak to mozliwe, czy to kot z cyrku… ????
A ja z duma odpowiadalam, ze Polskie koty maja to po prostu we krwi!!!
I co????? mowilam,ze to niesamowite I niezwykle kocisko!!!!!!
Teraz calymi dniami upaja sie przestrzenia I zyciem z dala od wielkiego miasta… bo on jest rownie wazna czescia naszego zycia, naszego domu I ogrodu…..( poludniowa siestka Brutusa w cieniu... mam nadzieje,ze go odnajdziecie) bo z niego tez prawdziwy pasjonat ogrodu...
cdn...




Bardzo wzruszyła mnie ta historia ,czytałam ją z łezką wzruszenia ,bo ja też mam serce z wosku jeśli chodzi o takie niechciane zwierzątka.Czy to przypadek?Podobno to nie my ale one nas wybierają.Ja mam suczkę Promise /labka/.Nasza historia jest taka.Kiedy umierała moja poprzednia sunia ta się rodziła ale ja o tym wówczas nic nie wiedziałam.Siedem mies.rozpaczałam za każdym wspomnienniem a każde miejsce w ogrodzie mi ją przypominało.Aż do dnia kiedy to w innym celu nie myśląc zupełnie o zakupie pieska zacięła mi się strona na tablicy pl-ogłoszenia na pewnym zdjęciu .Była tam ona już siedmiomiesięczna wśród kilku psiaczków zgłoszona do oddania . Warunki ich bytowania były zbyt skromne więc coś mnie ścisnęło za gardło i pomyślałam-muszę poprawić jej los i zadziałałałam szybko.Dziś ma niespełna dwa lata ,sama otwiera drzwi,przynosi ,podaje no i cały czas mi towarzyszy w domu i ogrodzie.Jest kochanym członkiem rodziny.Karmię też okoliczne dzikie kotki,ale one jednak cenią wolność ponad wszystko.Betysiu a masz dla kotka kocimiętke?
____________________
Anna - Ogród dla Agusi - zgodnie z naturą
akanta 22:02, 29 cze 2012


Dołączył: 15 gru 2010
Posty: 2361
jotka napisał(a)

i tak troszke lawendowo... choc zbiera sie na burze...




Jak dla mnie może grzmieć i lać jak ma się taki obrazek przed nosem Zestawienie kamienia z lawendą bardzo trafne Dziękuję za odwiedziny wirtualnym rowerem i zapraszam częściej! Niech te wirtualne szprychy kręcą się A może kiedyś w realu los nas zetknie


Minimalystycznie też pięknie ,gdy eksopnuje się inne detale kompozycji.Bardzo mi się podoba!
____________________
Anna - Ogród dla Agusi - zgodnie z naturą
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies