Cześć Ula
wpadłam na Twój wątek, ponieważ mieszkasz niedaleko. I co zobaczyłam? bardzo ciekawą osobę i ciekawą historię Twojego życia. Oj namęczyliście się przy budowie domku. Ale własne daje dużą radość życia. A co dopiero ogród

. Ja jako dziecko pracowałam w "polu" gdyż mieliśmy swoje gospodarstwo i tego niecierpiałam. Obiecywałam sobie, że nigdy w życiu nie będę plewić /tak się u nas mówi/. Przez kilkanaście lat mieszkałam z teściami i nie wtrącałam się im do ogródka. Praca biurowa...więc tym większe zaskoczenie dla wszystkich gdy przy budowaniu domu zrobiłam sobie warzywnik. I to spory marchewki, pietruszki, selery, pory, kapusty, ziemniaki, fasolki, buraczki.itp. Do tego truskawki, poziomki, maliny... Super mi z tym. Jak wracam z pracy to natychmiast idę do ogródka zwariowałam na tym punkcie. Ale mnie tak już trzyma trzeci rok..
Ale się u Ciebie rozpisałam