Niestety. Ale ja lubię tak spędzać urlop

Mam listę ... masakra:
1. posiać kwiaty (przegorzan, kocimiętka, rudbekia)
2. nasypac ziemi do rabaty przy schodach wejściowych i przesadzic tam moją niesłychanie ekspansywna trawę
3. Przesiać na sicie ziemię przy wjeździe na posesję żeby wybrac kamyczki. Zasadzic tam wydmuchrzycę
4. Nawieźć ziemi z przody trawnika i zasiac trawę (robiliśmy wjazd i mamy pas około 50cm który trzeba zagospodarować)
5. Zrobić ograniczniki oddzielające rabatę od lasku wejmutkowego
6. Z drgiej strony rabaty zrobić rowek odgradzający trawnik.
7. Doplewić rabatę z miskantem cukrowym
8. sprzątnąc psu kojec
9. wyściółkować trawą żywopłot bukowy (wczesniej wystrzyc trawę nożycami)
10. skosić trawnik
11. Założyć na wiązie bambusowe podpory
12. umyć i zaolejować taras
13. dosypać kory w rowki (myślałam, że tam się nie sypie)
14. Wyciąc trawę przy miskantach (nie są ściółkowane, musze przemyśleć co z tym docelowo zrobić. Wiem, że powinnam dac plastikowe ograniczniki, ale zastanawiam się, czy one wytrzymają pod naporem bulw ? Chyba pozostanie mi systematyczne wycinanie miskanta)
15. podspyać azofoską
16. Spryskać Starane rów przy drodze (chcę tam sasiać jakąś trawe która wytrzyma nienajlepesze warunki (pełno kamieni) i zadarni jednocześnie spad przy rowie).
Nie dziwne, że mąż mówi, że co sobotę czuje się jak w obozie pracy

.