Wczoraj profilaktycznie opryskałam buki score. Muszę jeszcze prysnąć na mszyce - bo widziałam gdzieniegdzie listki pozjadane i biały nalot, jakby wata. Opryskałam też trawniki preparatem na dwuliscienne (babka i koniczyna).
Mam za to piękny trzcinnik KArl Foerster i poziomki się bardzo dobrze zadomowiły i wypuściły dużo potomstwa. Sonia codziennie zajada czarną i czerwoną porzeczkę, ale truskawki są brzydkie, ciemnieją

.
Miscanty gigantusy mają po 2 metry. Z sałatą nie mam co robić, tak obrodziła

. Lada dzień będzie kalarepa. No i w końcu trochę podrosła bazylia - bo myślałam, że nic z niej nie będzie.
Wczoraj spaliliśmy chore sosny (rdza wejmutkowa). Pozostałe mają w cholerę białego nalotu (mszyca) na igłach i na pniu. Muszę podejść do sklepu i podpytać o jakis specyfik na mszyce do podlewania a nie do pryskania. Mam nadzieję, że takowe są, nigdy nie pytałam o takie cuda.
No i znalazłam wczoraj dwa ptaszki (same pióra) zjedzone przez wiejskiego kota

. To ja drzewka kupuję aby miały spiżarnię, budki lęgowe wieszam aby miały sypialnie a ten ... cholernik mi zjada lokatorów

.
Dzisiaj pierwszy raz będziemy kosić od powodzi( cały piątek lało). Boję się, że trawa będzie żółta przy ziemi (jest już wysoka). Dalej jak idę po ogrodzie to chlupocze woda pod nogami

.
Podawali ostatnio, że w poniedziałek spadło 111 litrów wody na metr. A średnia u nas to ok. 600 rocznie.